Alarm na lotnisku w Łodzi. Pirotechnicy przybyli do "niebezpiecznych owoców"

1 tydzień temu
Zdjęcie: Tomasz Stanczak / Agencja Wyborcza.pl-Lotniska Regionalne/Facebook.com


Na łódzkim lotnisku doszło do zamieszania z powodu porzuconej paczki, która została zauważona na terenie terminalu. Jej obecność na tyle zaniepokoiła obsługę portu, iż na miejsce wezwano pirotechników. Interweniowali również strażacy i pogotowie. Przesyłkę zostawił kurier.
Na lotniskach panują niezwykle radykalne zasady dotyczące bezpieczeństwa, które wiążą się z licznymi ograniczeniami dla podróżujących. Szczególną uwagę zwracają nietypowe zachowania pasażerów, zawartość ich walizek oraz pozostawione bez opieki bagaże. W sytuacji jakiegokolwiek zagrożenia reakcja personelu jest natychmiastowa. Tak było również w przypadku lotniska w Łodzi, gdzie zauważono pozostawioną przez kuriera paczkę. Zawartość zaskoczyła wszystkich.


REKLAMA


Zobacz wideo Lotnisko we Wrocławiu zalewane przez opady [15.09.24]


Lotnisko w Łodzi w ogniu alarmu. Pracownik "dostrzegł paczkę pozostawioną bez opieki"
W czwartek 12 grudnia 2024 roku kurier dostarczał paczkę do wypożyczalni samochodów, jednakże na miejscu nie zastał żadnego z pracowników. Postanowił zostawić ją przed zamkniętą roletą punktu. Chwilę później odjechał. Przesyłka wzbudziła niepokój wśród obsługi portu, która musiała wszcząć procedury obowiązujące w przypadku podłożenia ładunków wybuchowych.
Zobacz też: Koniec kolejek do kontroli. To pierwsze lotnisko w Polsce z takim sprzętem
W efekcie na miejsce zostały wezwane również odpowiednie służby, które miały sprawdzić znalezisko i zapobiec ewentualnemu niebezpieczeństwu.


Kiedy pracownik Portu dostrzegł paczkę pozostawioną bez opieki, od razu wszczął alarm i ruszyły procedury takie, jak w przypadku podłożonego ładunku wybuchowego. Na miejscu zjawili się pirotechnicy, przyjechała Straż Pożarna i Pogotowie Ratunkowe


- czytamy w poście na Facebooku udostępnionym przez Lotniska Regionalne. Przesyłka została zabezpieczona, a służby rozpoczęły działania. Pirotechnik w specjalnym kombinezonie prześwietlił paczkę i zweryfikował jej zawartość. Wówczas okazało się, iż nie zagraża podróżującym.


Pirotechnicy na terenie łódzkiego portu lotniczego. "Nigdy tego nie róbcie na lotniskach"
W przesyłce pozostawionej przez kuriera znaleziono jedynie owoce, batony, herbata oraz soki. Ze zdjęcia wynika, iż w środku znajdowały się między innymi banany, pomarańcze, winogrono oraz kiwi. Choć w tym przypadku cała akcja zakończyła się pomyślnie, przy okazji zaapelowano do osób odwiedzających lotniska o większa ostrożność.


DRODZY KURIERZY. Wiemy, iż przed Świętami macie dużo pracy, śpieszycie się i często zostawiacie paczki pod drzwiami, gdy nie ma adresata, ale NIGDY nie róbcie tego na lotniskach! Pozostawienie paczki w terminalu rozpoczyna alarm i wzywane są służby


- poinformowano. Dodano również, iż każda tego typu akcja wiąże się z ogromnymi kosztami. W przypadku podobnych incydentów zarówno kurier, jak i pasażer może zostać obarczony mandatem w wysokości 500 złotych.
Jest to kolejny przykład sytuacji, w której z pozoru niewinne zachowanie skutkowało sporymi problemami i opóźnieniami na lotnisku. Zaledwie dwa miesiące temu do nietypowego incydentu doszło także na terenie portu lotniczego we Wrocławiu. Wówczas mężczyzna skomplementował swoją żonę w kolejce do kontroli bezpieczeństwa, używając przy tym zakazanych w tego typu miejscach słów. Uznał, iż wygląda "bombowo", co również wymagało wszczęcia konkretnych procedur. Niefortunny dobór słów skutkował odizolowaniem mężczyzny od pozostałych podróżnych. 40-latek został poddany także specjalnej kontroli.


Dziękuje my, iż przeczytałaś/eś nasz artykuł.Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Idź do oryginalnego materiału