Dramatyczne sceny rozegrały się w czwartek rano w miejscowości Mysiadło pod Warszawą. Około godziny 10:00 wybuchł pożar na terenie składowiska przy ulicy Geodetów. Nad okolicą unosił się czarny, duszący dym, który był widoczny choćby z kilku kilometrów. Mieszkańcy z niepokojem obserwowali sytuację, bo płonęły nie tylko odpady roślinne, ale i opony.

Fot. Ochotnicza Straż Pożarna w Szreńsku
Ogień gwałtownie opanowany, ale trwa dogaszanie
Jak informuje straż pożarna, ogniem objęta była powierzchnia około 60 metrów kwadratowych. Na miejsce zadysponowano cztery zastępy straży. Dzięki szybkiej reakcji nie doszło do rozprzestrzenienia się ognia na sąsiednie posesje. Strażacy pracowali przy dogaszaniu pogorzeliska jeszcze długo po opanowaniu ognia.
Na szczęście nikt nie został poszkodowany, ale zdarzenie wywołało poruszenie – zwłaszcza iż składowisko, które stanęło w płomieniach, znajduje się na terenie planowanego osiedla mieszkaniowego.
Zagrożenie zniknęło, pytania pozostały
Nie ma już bezpośredniego zagrożenia, ale okoliczni mieszkańcy zadają pytania o bezpieczeństwo i legalność składowania łatwopalnych materiałów w miejscu, gdzie niedługo mają zamieszkać setki rodzin. Trwa ustalanie przyczyny pożaru.
Dym opadł, ale temat pozostanie żywy jeszcze długo – szczególnie dla tych, którzy planują związać swoją przyszłość z tą częścią powiatu piaseczyńskiego.