Minister Siemoniak podpisał przełomowe rozporządzenie, które zmieni każdy polski dom. Po raz pierwszy w historii wszyscy właściciele mieszkań i domów muszą zainstalować czujniki dymu i tlenku węgla. Przepisy wchodzą etapami, ale żaden dom nie uniknie obowiązku.

Fot. Warszawa w Pigulce
Decyzja o wprowadzeniu obowiązkowych czujników zapadła 22 listopada 2024 roku, w symboliczny Europejski Dzień Czujki Dymu. Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji Tomasz Siemoniak podpisał rozporządzenie, które na zawsze zmieni polskie mieszkania. Nowe przepisy weszły w życie już 23 grudnia 2024 roku.
Tragiczne statystyki zmusiły do działania
Decyzja nie była przypadkowa. Jak informuje portal Gov.pl, w 2024 roku w Polsce doszło do ponad 3,6 tysiąca zdarzeń związanych z zatruciami tlenkiem węgla, w których poszkodowanych zostało ponad tysiąc osób, a zginęły 32 osoby. Najwięcej zdarzeń było w styczniu – 531, a najmniej we wrześniu – 190.
Portal Rp.pl przypomina tragiczny pożar w Poznaniu, gdzie zginęło dwóch strażaków. Tego samego dnia kluczową rolę odegrała czujka dymu – dzięki temu, iż znajdowała się w kamienicy, uratowali się wszyscy zagrożeni mieszkańcy.
Minister Siemoniak podkreślił podczas konferencji: „Chcemy dać mocny sygnał ze strony państwa, iż czujki dymu i tlenku węgla powinny być czymś, co każdy ma w swoim domu.”
Co to oznacza dla ciebie?
Jeśli budujesz nowy dom lub mieszkanie, musisz zainstalować czujniki już teraz. Obowiązek wszedł w życie 23 grudnia 2024 roku i dotyczy wszystkich nowo oddawanych inwestycji.
Jeśli wynajmujesz mieszkanie krótkoterminowo (przez Airbnb, Booking.com) lub prowadzisz hotel, masz czas do 30 czerwca 2026 roku. Jak wyjaśnia portal Rendin.pl, dotyczy to wszystkich form najmu krótkoterminowego traktowanego jako usługa hotelarska.
Jeśli mieszkasz w starszym budynku z gazem, węglem lub olejem opałowym, masz najwięcej czasu – do 1 stycznia 2030 roku. To ponad 5 lat na przygotowanie i rozłożenie kosztów.
Wszyscy właściciele będą musieli zakupić certyfikowane czujniki dymu i tlenku węgla, zamontować je zgodnie z instrukcjami oraz regularnie testować i wymieniać baterie.
Historia pani Teresy z Krakowa: „Może by żył”
Przykład z życia pokazuje, jak ważne są te urządzenia. Pani Teresa z Krakowa straciła w ubiegłym roku męża przez zatrucie czadem. „Nie czuliśmy nic. Obudziłam się z bólem głowy, a mąż już nie oddychał. Gdybyśmy mieli czujnik, może by żył” – opowiadała w lokalnych mediach.
Takich tragedii każdego roku są setki. Portal Goniec.pl podkreśla, iż tlenek węgla to niewidzialny zabójca – bezbarwny i bezwonny gaz, który może doprowadzić do utraty przytomności i śmierci przy stosunkowo niewielkim stężeniu.
Równie niebezpieczne są pożary nocne. Podczas snu mieszkańcy mogą nie zauważyć dymu, dopóki nie będzie za późno na bezpieczną ewakuację.
Dokładny harmonogram wdrażania
Portal Infor.pl szczegółowo opisuje etapowe wprowadzanie obowiązku:
Od 23 grudnia 2024 roku – wszystkie nowe budynki mieszkalne muszą być wyposażone w czujniki. Dotyczy to również nowych pomieszczeń przeznaczonych do świadczenia usług hotelarskich.
Do 30 czerwca 2026 roku – właściciele obiektów hotelarskich i lokali wynajmowanych krótkoterminowo muszą dostosować się do wymagań. Portal Agroprofil.pl wyjaśnia, iż dotyczy to zarówno tradycyjnych hoteli, jak i mieszkań wynajmowanych przez platformy internetowe.
Do 1 stycznia 2030 roku – istniejące budynki mieszkalne ogrzewane paliwem stałym, gazem lub olejem opałowym będą objęte obowiązkiem. Ten wydłużony okres ma umożliwić właścicielom zaplanowanie modernizacji.
Polska dogania kraje zachodnie
Nowe przepisy to krok ku standardom obowiązującym w krajach rozwiniętych. Jak informuje portal Gov.pl, obowiązkowe czujniki dymu funkcjonują już w Niemczech, Czechach, Litwie i Francji.
W Wielkiej Brytanii podobne regulacje spowodowały spadek liczby ofiar śmiertelnych pożarów o ponad 30% w ciągu dekady. Portal Money.pl cytuje dane MSWiA, iż stosowanie czujników zmniejsza liczbę ofiar śmiertelnych pożarów od 15 do 30 procent.
„Szacujemy, iż dzięki temu rozwiązaniu będziemy w stanie ocalić kilkaset istnień ludzkich rocznie” – podkreśla ekspert ds. bezpieczeństwa pożarowego.
Praktyczne wskazówki montażu
Czujniki tlenku węgla powinny być instalowane na wysokości głowy mieszkańców, najlepiej w pobliżu potencjalnych źródeł czadu – pieców gazowych, kominków czy bojlerów.
Czujniki dymu należy montować na suficie, ponieważ dym unosi się do góry w pierwszej fazie pożaru.
Wybór urządzeń – eksperci apelują o kupowanie wyłącznie certyfikowanych czujników od sprawdzonych producentów. Portal Technika-grzewcza-sklep.pl podaje, iż koszt zakupu mieści się w przedziale 30-150 złotych.
Konserwacja – urządzenia muszą być regularnie sprawdzane i konserwowane. Producenci gwarantują niezawodne działanie przez co najmniej 5 lat na jednej baterii.
Koszty dla właścicieli
Jak informuje portal Money.pl, średnia cena autonomicznej czujki dymu wynosi około 60 złotych, a czujki tlenku węgla – około 100 złotych. MSWiA szacuje, iż średni roczny koszt stosowania tych urządzeń to około 10-20 złotych na urządzenie.
Podstawowy zestaw czujników dymu i tlenku węgla dla mieszkania można kupić za kilkaset złotych. To niewielka inwestycja w porównaniu z wartością ludzkiego życia.
Portal DTS-System.pl ostrzega, iż w okresach poprzedzających kolejne terminy wejścia w życie obowiązku może dojść do zwiększonego popytu na czujniki i usługi montażowe, co przełoży się na wyższe ceny.
Skutki społeczne i ekonomiczne zmian
Miliony polskich domów musi zostać zmodernizowanych – to największa operacja bezpieczeństwa domowego w historii Polski. Właściciele będą musieli ponieść koszty zakupu, montażu i konserwacji urządzeń.
Wzrost kosztów najmu krótkoterminowego – właściciele mieszkań wynajmowanych przez Airbnb będą musieli uwzględnić dodatkowe wydatki, co może przełożyć się na podwyżki cen.
Rozwój branży bezpieczeństwa – producenci i dystrybutorzy czujników mogą odnotować znaczący wzrost sprzedaży. Powstają nowe miejsca pracy dla specjalistów od montażu i serwisowania urządzeń.
Edukacja społeczna – Ministerstwo zapowiedziało szeroką kampanię informacyjną o prawidłowym montażu i konserwacji czujników.
Które urządzenia są wyłączone z obowiązku?
Portal Agroprofil.pl wyjaśnia, iż z obowiązku montażu czujników tlenku węgla wyłączono:
- Urządzenia z zamkniętą komorą spalania
- Urządzenia gazowe przeznaczone wyłącznie do przygotowania posiłków
- Części budynków objęte systemem sygnalizacji pożarowej zapewniającym równorzędny poziom bezpieczeństwa
Czujniki dymu i tlenku węgla to urządzenia niewymagające specjalistycznej wiedzy, dlatego zostały wyłączone z obowiązku opracowywania projektów przez rzeczoznawców.
Co robimy z tym prawidłowo?
Pierwszym krokiem jest sprawdzenie, czy twoje mieszkanie wymaga natychmiastowej instalacji czujników. jeżeli mieszkasz w nowym budynku oddanym po 23 grudnia 2024, czujniki powinny już być zainstalowane.
Drugim krokiem jest planowanie budżetu. Choć koszty nie są wygórowane, lepiej przygotować się z wyprzedzeniem niż kupować w pośpiechu przed terminem.
Trzecim krokiem jest wybór odpowiedniego miejsca montażu. Producenci dołączają szczegółowe instrukcje, ale można też skonsultować się z lokalną strażą pożarną.
Czwartym krokiem jest regularna konserwacja. Czujniki muszą być testowane zgodnie z instrukcjami producenta, a baterie wymieniane w odpowiednich odstępach czasu.
Długoterminowe korzyści dla społeczeństwa
Wprowadzenie obowiązkowych czujników to inwestycja w bezpieczeństwo milionów Polaków. W krajach, gdzie podobne regulacje funkcjonują od lat, dramatycznie spadła liczba ofiar pożarów i zatruć czadem.
To także krok ku nowoczesności – Polska dołącza do grona państw stawiających na prewencję zamiast reaktywnego reagowania na tragedie. System ten może uratować setki istnień ludzkich rocznie.
Portal Gov.pl podkreśla, iż Państwowa Straż Pożarna będzie wspierać mieszkańców w prawidłowym doborze i montażu urządzeń. „To nie tylko kwestia spełnienia formalnego obowiązku, ale przede wszystkim realnej poprawy bezpieczeństwa w naszych domach” – podkreśla przedstawiciel ministerstwa.
Nowe przepisy stanowią przełomowy moment w historii polskiego bezpieczeństwa domowego. Po dekadach opóźnień Polska wprowadza standardy, gdzie ochrona przed pożarami i zatruciami to obowiązek, a nie opcja. Choć pełne efekty będą widoczne po 2030 roku, już teraz można oczekiwać stopniowej poprawy statystyk i mniej tragicznych historii jak ta pani Teresy.