W blokach powyżej czwartego piętra obowiązuje zero tolerancji. Wystarczy, iż sąsiad zauważy, jak wnosisz to do windy. Jeden telefon do administracji uruchamia lawinę. Zarządcy budynków coraz częściej wzywają służby do opornych lokatorów. Gra toczy się nie tylko o wysokie grzywny, ale w skrajnych przypadkach choćby o eksmisję za stwarzanie zagrożenia dla życia mieszkańców.

Fot. Warszawa w Pigułce
W dobie szalejących cen energii wielu Polaków „kombinuje”. Rezygnują z gazu sieciowego na rzecz tańszej butli propan-butan. W domku jednorodzinnym to legalne. W wieżowcu w centrum miasta – to proszenie się o tragedię. Przepisy w tej kwestii są stare, ale teraz, gdy spółdzielnie zaczęły dbać o bezpieczeństwo po serii tragicznych wypadków, są egzekwowane z nową siłą.
Skończyły się czasy przymykania oka. Administratorzy budynków, naciskani przez straż pożarną i ubezpieczycieli budynków, wypowiadają wojnę „cichym zabójcom”. jeżeli mieszkasz wysoko i gotujesz na butli, jesteś na celowniku. I to dosłownie, bo Twoi sąsiedzi boją się o własne życie.
Magiczna granica 4. piętra. Tu kończy się samowolka
Prawo budowlane jest w tej kwestii brutalne i nie przewiduje żadnych „okresów przejściowych”. Kluczowa jest wysokość budynku.
- Mieszkasz na parterze, 1., 2., 3. lub 4. piętrze? Możesz mieć butlę, ALE tylko pod warunkiem, iż w budynku NIE MA instalacji gazu ziemnego.
- Mieszkasz na 5. piętrze lub wyżej? Obowiązuje Cię całkowity, bezwzględny zakaz. Nie ma znaczenia, czy masz dobrą wentylację, czy butla jest nowa i atestowana. Na tej wysokości wnoszenie gazu płynnego jest nielegalne.
Dlaczego akurat 4 piętra? To nie biurokratyczny wymysł, a kwestia fizyki i ratownictwa. W przypadku pożaru wieżowca, ewakuacja rozgrzanych zbiorników z gazem z 8. czy 10. piętra jest dla strażaków koszmarem. Często jest po prostu niemożliwa. Taki zbiornik pod wpływem temperatury zmienia się w pocisk, który może naruszyć konstrukcję nośną wielkiej płyty.
Sąsiad widzi, sąsiad dzwoni. Mechanizm donosu działa
Skąd spółdzielnia wie, iż masz butlę? Nie montują kamer w kuchniach. Najskuteczniejszym „systemem monitoringu” są Twoi sąsiedzi. Wystarczy, iż ktoś zobaczy Cię w windzie z charakterystycznym, ciężkim przedmiotem. Wystarczy, iż na klatce poczują specyficzny zapach nawanianego gazu.
Ludzie są coraz bardziej świadomi zagrożeń. Po medialnych doniesieniach o wybuchach w blokach, strach zwycięża nad sąsiedzką solidarnością. Zgłoszenia typu: „Sąsiad z 7. piętra wnosił butlę, boję się, iż nas wysadzi” trafiają na biurka administratorów codziennie. Zarządca budynku ma wtedy obowiązek zareagować. Wzywa kontrolę kominiarską lub straż pożarną. Odmowa wpuszczenia kontroli tylko pogarsza sprawę i często kończy się wezwaniem Policji.
Masz rurę w kuchni? Zapomnij o butli
To drugi najczęściej łamany przepis, za który grożą surowe konsekwencje. Prawo zabrania łączenia w jednym budynku instalacji gazu z sieci (ziemnego) i gazu z butli (płynnego).
Wielu „sprytnych” lokatorów odcina licznik gazowy, żeby nie płacić abonamentu, i stawia w szafce butlę. To nielegalne. jeżeli budynek jest zgazyfikowany, nie wolno używać butli choćby na parterze. Gazy te mają inną gęstość – ziemny ucieka do góry, propan-butan ściele się po podłodze. Systemy wentylacyjne w blokach są projektowane pod jeden rodzaj gazu. Mieszanie ich to gotowy przepis na katastrofę, której systemy bezpieczeństwa nie wykryją na czas.
Konsekwencje gorsze niż mandat. Możesz stracić mieszkanie
Mandat karny od straży pożarnej za stworzenie zagrożenia pożarowego to tylko początek problemów (choć może wynieść kilkaset złotych). Dużo groźniejsza jest reakcja właściciela budynku.
W przypadku spółdzielni mieszkaniowych lub mieszkań komunalnych (ZGN/TBS), łamanie przepisów przeciwpożarowych i stwarzanie zagrożenia dla życia innych mieszkańców jest podstawą do wypowiedzenia umowy najmu lub choćby wykluczenia z grona członków spółdzielni.
Regulaminy porządku domowego są tu bezlitosne. Lokator, który „siedzi na ładunku wybuchowym” wbrew prawu, jest traktowany jako persona non grata. Proces eksmisji jest trudny, ale w przypadku rażącego naruszania zasad bezpieczeństwa – sądy coraz częściej stają po stronie wystraszonych sąsiadów i zarządców, a nie „oszczędnego” lokatora.
Piwnica to śmiertelna pułapka
Jeszcze gorszym pomysłem jest trzymanie butli „na zapas” w piwnicach. To działanie skrajnie nieodpowiedzialne. Gaz propan-butan jest cięższy od powietrza. Z nieszczelnej butli nie ucieknie kratką w drzwiach – spłynie na dół jak woda.
Wypełni zagłębienia w podłodze, studzienki, kanały. Stworzy niewidoczne jezioro gazu. Wystarczy, iż sąsiad zejdzie po ziemniaki i włączy światło. Iskra na przełączniku zadziała jak zapalnik. Dlatego strażacy podczas kontroli piwnic są bezwzględni i nakazują natychmiastowe usunięcie takich „magazynów”.
Co to oznacza dla Ciebie? Sprawdź, czy nie łamiesz prawa
Nieznajomość przepisów nie chroni przed konsekwencjami. Zanim kolejna kontrola zapuka do Twoich drzwi, sprawdź:
1. Policz piętra – to prosta matematyka
Mieszkasz na 5. piętrze lub wyżej? Pozbądź się butli natychmiast. Oddaj ją do punktu wymiany, sprzedaj, wywieź na działkę. W Twoim mieszkaniu jest ona nielegalna. Jedyną opcją jest przejście na kuchenkę elektryczną (indukcję), jeżeli nie masz gazu z sieci.
2. Nie drażnij sąsiadów
Jeśli wnosisz butlę po schodach na 8. piętro, nie licz na dyskrecję. Ludzie się boją. jeżeli sąsiad zgłosi sprawę do administracji, będziesz miał kontrolę – to pewne. Zamiast żyć w stresie, dostosuj się do przepisów.
3. Sprawdź regulamin spółdzielni
Większość spółdzielni ma zapisy o zakazie używania butli w budynkach zgazyfikowanych. Złamanie tego punktu to naruszenie umowy, które daje zarządowi oręż do walki z Tobą w sądzie. Nie ryzykuj dachu nad głową dla kilkunastu złotych oszczędności.
4. Uważaj na „złote rączki”
Nigdy nie instaluj butli samodzielnie, jeżeli nie masz pewności co do szczelności. Ale pamiętaj – żaden certyfikowany instalator nie podłączy Ci legalnie butli na 10. piętrze, bo straciłby uprawnienia. jeżeli ktoś to robi, robi to „na lewo”, a Ty ponosisz pełną odpowiedzialność za skutki.

11 godzin temu










