W poniedziałek (26 maja) samolot Wizz Air lecący z Gdańska do Malagi (lot W6 1613) został zmuszony do przerwania rejsu i awaryjnego lądowania w Genewie. Powodem była awaria jednego z silników.
Chwile grozy w samolocie z Gdańska. "Zatrzymał się w powietrzu i zaczął opadać"
– Samolot w pewnym momencie jakby "zatrzymał się w powietrzu" i zaczął opadać. Zaczęło się zamieszanie. Stewardesy poruszały się szybciej. Kazano nam schować stoliki i zapiąć pasy. Zgasły światła. Pierwszy oficer drżącym głosem powiedział, iż mamy awarię jednego silnika i musimy lądować na najbliższym lotnisku w Genewie – powiedziała w rozmowie z portalem polsatnews.pl pani Karolina, która była na pokładzie.
Jak dodała, na miejscu czekały karetki i wozy strażackie. – Nikomu nic się nie stało, ale ludzie płakali, modlili się – opisała.
W samolocie był też Robert Zawada, kapitan rezerwy, pilot Wojska Polskiego oraz sejmowy ekspert ds. lotnictwa.
– Zapytałem, co się stało, pani powiedziała mi, iż zaraz otrzymamy informację z kokpitu. Ku mojemu zdziwieniu, zamiast kapitana informację przekazał pierwszy oficer i to dość drżącym głosem, co jest raczej niespotykane. Mimo wszystko załoga zachowała się prawidłowo i zgodnie z procedurami – mówił Polsat News.