
fot. Łukasz Podlewski/Facebook
Jak już pisaliśmy, beczki z płynnymi odpadami przyjechały prawdopodobnie z Niemiec, a firma prowadząca działalność gospodarczą, która przywiozła je do Radomia ma siedzibę w Gdyni. Alarm o niebezpieczeństwie zagrażającemu zdrowiu i życiu ludzi wszczęli radni Prawa i Sprawiedliwości. Powoływali się m.in. na opinię biegłego, który orzekł, iż istnieje"bezpośrednie niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia wielu osób oraz mienia w wielkich rozmiarach w postaci pożarów oraz eksplozji".
Jak wynikało z wyjaśnień wiceprezydent Radomia Marty Michalskiej-Wilk, miasto wiedziało o zagrożeniu i jeszcze w połowie 2022 r. wszczęło postępowanie w sprawie składowiska. - Chcieliśmy, by zlikwidował je właściciel posesji. Ostatecznie decyzją Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska, mimo iż beczki są magazynowane na terenie prywatnym, musi je zutylizować samorząd - wyjaśniała wiceprezydent. Mówiła, iż usunięcie odpadów to koszt 10 - 20 mln zł.
Radni zgodzili się przeznaczyć na ten cel około 10 mln zł, a gmina ogłosiła przetarg na usunięcie i zagospodarowanie chemikaliów.
Cztery zainteresowane
Zainteresowane udziałem w przetargu firmy miały czas na składanie ofert do wczoraj, 29 grudnia. Zgłosiło się czterech wykonawców. Najdroższą ofertę za 8 mln 424 tys. zł złożyło konsorcjum firm: Mo-BRUK SA oraz Raf-Ekologia. Sarpi z Dąbrowy Górniczej zaproponowała 6 mln 696 tys. zł a Hydrogeotechnika z Kielc 6 mln 188 tys. zł. Najtaniej zlecenie zamierza zrealizować konsorcjum firm: SOLVECO z Kędzierzyna Koźle i SABA z Płocka. Firmy są w stanie usunąć odpady za 5 mln 508 tys. zł.
- Teraz trwa sprawdzanie ofert pod względem formalnym. jeżeli nie będzie dodatkowych pytań ze strony zgłaszających się, przetarg zostanie rozstrzygnięty gwałtownie - zapewnia Janusz Kalinowski z biura prasowego urzędu miejskiego.
bdb