— Mieliśmy dużo szczęścia, delikatnie mówiąc. Mam dom w Arizonie, w którym zdecydowałam się na jakiś czas zostać z rodziną. Mogłam sobie na to pozwolić, bo prowadzę biznes, który niekoniecznie wymaga fizycznej obecności — mam własną restaurację z kuchnią libańską — mówi Ioana.
Kiedy Kalifornię ogarnęły niszczycielskie pożary, zostawiła wszystko, zabrała dzieci — 6-letnią Nadine i 11-miesięcznego Nathana — i wyjechała do Arizony. Chce poczekać tam, aż cały ten chaos minie. Twierdzi jednak, iż nie da się wymazać z pamięci tragicznych obrazów z Kalifornii.
— Widać dym, powietrze jest zanieczyszczone choćby cztery godziny drogi od Los Angeles — mówi Ioana.
„Dom spłonął doszczętnie w ciągu kilku minut”
Twierdzi, iż miała dużo szczęścia, którego zabrakło jej znajomym.
— Mam przyjaciela, który na co dzień żyje w pobliżu strefy pożarowej w Los Angeles. Stracił dom, w którym mieszkał od 35 lat. W ciągu zaledwie kilku minut budynek spłonął doszczętnie — mówi, opowiadając o koszmarze, jaki przeżywają mieszkańcy kalifornijskiej metropolii i jej przedmieść.
— Gdy rozmawiałam z przyjacielem, płakał przez telefon. Przerażające. Ma ciągłe ataki paniki — dodaje. Twierdzi, iż dramat dotknął dużo więcej osób.
— Ludzie panikują, nie wiedzą, jak i gdzie uciekać. Mam przyjaciółkę mieszkającą w Hollywood, została ewakuowana. Musiała zatrzymać się w hotelu razem z kilkumiesięczną córeczką. Płakała przez telefon. To okropne — mówi Ioana.
— Rozmawiałam też z innym moim znajomym. To samo. Wszyscy chcieli wyjechać i nie wiedzieli, gdzie się schronić. Wyszedł tylko z niezbędnymi rzeczami, bo ogień nieubłaganie zbliżał się do bloku, w którym mieszka — dodaje kobieta. Mówi, iż ucierpieli także ludzie mieszkający w Hrabstwie Orange w Kalifornii. — Mam wielu przyjaciół w Pacific Palisades (w luksusowej dzielnicy Los Angeles). W ciągu kilku minut stracili cały dorobek życia — dodaje.
„Najdroższy pożar wszech czasów”
Kalifornia wciąż walczy z niszczycielskimi pożarami, które zbierają krwawe żniwo — każdego dnia rośnie liczba ofiar i osób, które w pośpiechu muszą opuszczać domy. Mimo pracy służb ratunkowych ogień nieustannie pojawia się w kolejnych miejscach, zajmując całe miejscowości. Ugaszenie go przy obecnych warunkach pogodowych — wysokiej temperaturze, silnych wiatrach i suszy — jest niezwykle trudnym zadaniem. Dramatyzm sytuacji potęgują dodatkowo problemy z wodą — Kalifornia cierpi na jej coraz większy niedobór.
Miejscowe władze mówią o bezprecedensowej katastrofie. — Mamy do czynienia z historyczną klęską żywiołową — powiedział Kevin McGowan, dyrektor ds. zarządzania kryzysowego hrabstwa Los Angeles.
Daniel Swain, klimatolog z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles, zwraca natomiast uwagę na to, iż — ze względu na skalę zniszczeń — może to być najdroższy pożar wszech czasów — nie tylko w Kalifornii, ale w ogóle.