W nocy z 29 na 30 listopada życie rodziny z Kamieńczyka zmieniło się na zawsze. O godzinie 1:50 wybuchł pożar, który niemal doszczętnie zniszczył ich dom. Pani Jola oraz jej dzieci – 10-letnia Julia i 6-letni Szymon – zdołali uciec z płonącego budynku, ale ich schronienie przestało istnieć. Ogień ugaszono dopiero nad ranem, w akcji uczestniczyło pięć jednostek straży pożarnej. To jednak nie pierwszy dramat w ich życiu. Zaledwie dwa lata temu rodzina straciła męża i ojca, Dariusza. Mimo ogromnej straty pani Jola nie poddała się – przy wsparciu bliskich i znajomych podjęła trud odbudowy życia dla swoich dzieci. Niedawno ukończyła remont domu, dodając wymarzone pokoje dla Julii i Szymona. Teraz wszystko znów runęło w gruzach.
„Dom został bardzo zniszczony. Dach, okna, instalacje – wszystko trzeba odbudować od podstaw. Na zabezpieczenie budynku przed zimą mamy dosłownie chwile, bo inaczej zniszczenia będą jeszcze większe” – mówi pani Lidia, siostra poszkodowanej.
Walczą o normalność
Pożar pozbawił rodzinę stabilności, która po śmierci Dariusza była dla nich tak ważna. w tej chwili przebywają w małym, rodzinnym domu, gdzie brakuje miejsca, a codzienne dojazdy do szkoły oddalonej o kilkanaście kilometrów stają się coraz większym wyzwaniem.
„Julia i Szymon już przeszli tak wiele. Str