4 dni temu
Strażacy OSP często uważani są za lokalnych bohaterów. Niosą pomoc sąsiadom, uczestniczą w akcjach ratunkowych i budują silne poczucie wspólnoty. Przypadek pana Stefana jest jednak nieco inny. Choć od kilkudziesięciu lat stara się dbać o bezpieczeństwo mieszkańców, za swoje zaangażowanie został w pewien sposób ukarany. Państwo nie przewidziało bowiem, iż funkcję strażaka ochotnika można łączyć ze standardową pracą.
REKLAMA
Zobacz wideo Przemówienie Marcina Kierwińskiego na obchodach Dnia Strażaka
Pan Stefan stracił pracę. Teraz musi zapłacić za to, iż jest strażakiem
Przypadek pana Stefana z miejscowości Toprzyny w województwie warmińsko-mazurskim został nagłośniony w programie "Interwencja". 62-latek działa w OSP i jeszcze rok temu pracował w tartaku. Kiedy firma upadła, postanowił zarejestrować się w urzędzie jako osoba bezrobotna i dzięki temu otrzymał zasiłek.
To był zakład usług drzewnych, myślałem, iż dopracuję w nim do emerytury, ale noga się powinęła, kontrahent był nieuczciwy, nie płacił za towary i szef zdecydował, iż zamykamy, iż nie będziemy robić za darmo
- wyjaśniał pan Stefan. Pomoc od państwa nie trwała długo. Po kilku miesiącach 62-latek dowiedział się, iż świadczenie wcale mu nie przysługuje.
Zarejestrowałem się jako bezrobotny na początku kwietnia i pobierałem przez dwa i pół miesiąca ten zasiłek, było wszystko okej. Potem dostałem propozycję pracy na budowie, na dwa miesiące, na tyle była umowa zlecenie. Następnie pojechałem znowu po zasiłek, to był początek września ubiegłego roku
- powiedział w rozmowie z reporterem programu "Interwencja". Problemem okazało się jego uczestnictwo w OSP, które uniemożliwia pobieranie zasiłku dla bezrobotnych.
Za starej ustawy zasiadanie w zarządzie wyklucza podjęcie pracy w pełnym wymiarze godzin. To przekładało się na problemy osób, które były we władzach organizacji pozarządowych. W tym przypadku pan pełnił funkcję w organach władz, nie pobierał za to wynagrodzenia, to działa na zasadzie wolontariatu
- tłumaczy prawnik Mikołaj Chałas.
Strażakom nie należy się zasiłek dla bezrobotnych? "Przepisy krzywdzą ludzi"
Brak zasiłku to niejedyny problem pana Stefana. Urzędnicy zaczęli również wspominać o zwrocie pieniędzy, które zostały "niesłusznie przyznane". W takiej sytuacji 62-latek musiałby oddać około czterech-pięciu tys. zł.
Przepisy krzywdzą ludzi i to nie dotyczy tylko pana Stefana, ale także innych fundacji i stowarzyszeń, jak np. koła gospodyń wiejskich, które działają pro bono. Pani starosta po zapoznaniu się z sytuacją pana Stefana ma prawo umorzyć całą tę kwotę, ale ja nie wiem, jaki wniosek złoży pan Stefan
- zauważa Paweł Wójcik, wicestarosta Powiatu Bartoszyckiego. Sytuacja pana Stefana jest bardzo ciężka. Jego żona zachorowała na nowotwór, przez co oboje zostali bez środków do życia. Utrzymuje ich syn pracujący zdalnie.
Czuję niesamowite rozżalenie. Nikt nie wierzy, iż można strażaka ukarać za to, iż jest w straży. (...) Zawsze byłem dumny, z dumą nosiło się ten mundur. Pomagało się ludziom przez te dwadzieścia parę lat, a tu taki policzek w twarz
- komentuje pan Stefan. Choć przepisy zostały zmienione w czerwcu tego roku, prawo nie działa wstecz. W związku z tym pan Stefan wciąż pozostaje ofiarą dawnych zapisów. Reporter programu "Interwencja" chciał, by historią 62-latka zainteresował się Związek Ochotniczych Straży Pożarnych. Jego przedstawicielka odmówiła jednak wypowiedzi przed kamerą.
Zobacz też: 1,4 mln zł za mieszkanie z jednym oknem. Architektka: To nie patologia, a inwestycja "premium"
Źródła: interwencja.polsatnews.pl
Dziękujemy, iż przeczytałaś/eś nasz artykuł.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
