Podczas wyładunku śmieci na warszawskim Lotnisku Chopina dojść miało do wybuchu. Jak podało Radio Zet, świadkowie widzieli "kulę ognia" na tyle śmieciarki, a obsługująca ją firma napisała w wyjaśniającym liście, iż wśród odpadów znalazły się łatwopalne materiały. "Obecnie trwa kontrola na Lotnisku Chopina oraz przegląd procedur" - komentuje Urząd Lotnictwa Cywilnego.
Eksplozja na Lotnisku Chopina? Mówią o "kuli ognia"
Do niebezpiecznego zdarzenia na Lotnisku Chopina miało dość 6 kwietnia. Jak podaje Radio Zet, podczas wysypywania odpadów pochodzących z Terminala 1, z wewnątrz śmieciarki rozległ się głośny dźwięk przypominający detonację. Dodatkowo, z tyłu pojazdu, widoczna miała być - według świadków - "kula ognia".
Rozgłośnia podała, iż pracownik firmy wywożącej odpady został lekko poszkodowany, a poważniejszych obrażeń uniknął, ponieważ stał z boku pojazdu. Tak sprawę opisać miało przedsiębiorstwo w piśmie do Polskich Portów Lotniczych, nie wykluczając, iż w śmieciach znalazły się materiały łatwopalne i wybuchowe.
Wybuch na Lotnisku Chopina? ULC: Podjęliśmy stosowne działania
Jak wskazała firma, mogły to być baterie czy opakowania po dezodorantach lub papierosach elektronicznych. Wystąpiła ponadto do PPL o odszkodowanie.
ZOBACZ: Autem wjechał wprost pod pociąg. Lokomotywa zatrzymała się po 100 metrach
Z kolei we wtorek Urząd Lotnictwa Cywilnego wystosował krótki komunikat dotyczący incydentu na warszawskim lotnisku. "W związku z powzięciem informacji o zdarzeniu podczas odbioru odpadów komunalnych na Lotnisku Chopina ULC podjął stosowne działania w celu wyjaśnienia sprawy" - czytamy.
Jak dodano, "obecnie trwa kontrola na Lotnisku Chopina oraz przegląd procedur w celu zapewnienia najwyższych standardów bezpieczeństwa". "ULC jest w bieżącym kontakcie z zarządzającym lotniskiem" - podsumowano w oświadczeniu.
Polskie Porty Lotnicze: Doszło do zadymienia, nikt nie wymagał pomocy
Głos zabrała również rzeczniczka PPL Anna Dermont. "6 kwietnia zgłoszono zadymienie na rampie rozładunkowo-załadunkowej. Powstało w wyniku rozszczelnienia pojemnika w części załadunkowej śmieciarki" - stwierdziła, uściślając, iż do śmieciarki trafiły "odpady komunalne". "Odpady niebezpieczne usuwane są w inny sposób, według ściśle określonej procedury" - podała w piśmie do Radia Zet.
ZOBACZ: Żołnierka chwaliła się znajomościami w wojsku. Interweniował szef Sztabu Generalnego
Dermont zapewniła, iż odpowiednie służby "sprawdziły miejsce zadymienia pod kątem bezpieczeństwa", wskazując przy tym, iż śmieciarka "nie wyglądała na uszkodzoną", a ponadto nikt nie wymagał pomocy medycznej". "Prawdopodobną przyczyną zadymienia było ciśnieniowe zgniecenie zawartości śmietnika" - uściśliła.
