Pożar, który wybuchł 5 lutego 2025 roku w hali dawnych Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego (ZNTK) w Gdańsku, okazał się jednym z największych wyzwań dla służb w ostatnich latach. Jak strażacy walczyli z ogniem? Trwająca ponad dobę akcja wymagała zaangażowania setek ratowników, statku pożarniczego oraz nietypowych metod gaszenia. W rozmowie z portalem wbijamszpile.pl brygadier Jacek Jakóbczyk z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Gdańsku przedstawia szczegóły dramatycznej walki z żywiołem.
Trzy szybkie fakty:
- Pierwszy zastęp przybył na miejsce po 13 minutach od zgłoszenia.
- W trakcie akcji pojawiła się informacja o składowaniu w hali azotanu amonu.
- Akcję utrudniała ogromna ilość łatwopalnych materiałów, w tym akumulatory do rowerów elektrycznych.
Pierwsze minuty akcji – walka z czasem
Zgłoszenie o pożarze w hali ZNTK wpłynęło do Stanowiska Kierowania Komendanta Miejskiego PSP w Gdańsku o godz. 13:11. Pierwszy zastęp dotarł na miejsce 13 minut później – o godz. 13:24.
Do pożaru jako pierwsi przybyli strażacy z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 4, którzy pokonali trasę 8 kilometrów – relacjonuje brygadier Jakóbczyk.
Wyjaśnijmy, iż JRG 4 znajduje się w rejonie ul. Jana z Kolna w Gdańsku – niemal we Wrzeszczu. To oznacza, iż strażacy musieli przejechać przez tunel pod Martwą Wisłą. Zastępy z bliższej jednostki JRG nr 2 położonej tuż przy ul. Wiesława – w linii prostej ok. kilometr od miejsca pożaru (a z powodu zamknięcia Mostu Siennickiego musiałyby przejechać 5 km), nie mogły natychmiast podjąć interwencji, ponieważ w momencie zgłoszenia działały przy innym zdarzeniu na ul. Równej (od godz. 13:06) – na gdańskiej Oruni.
Na miejscu strażacy z JRG 4 zastali rozwinięty pożar, obejmujący już dużą część zabytkowej hali. Wysoka temperatura i intensywność płomieni wymagały błyskawicznego działania.
Problemy z wodą – nieoczekiwane wyzwanie
Pierwszym wyzwaniem było zaopatrzenie wodne.
Wydajność sieci hydrantowej na terenie hali okazała się niewystarczająca do prowadzenia skutecznej akcji – przyznaje Jakóbczyk.
Strażacy musieli sięgnąć po inne źródła. Woda była pobierana zarówno z hydrantów miejskich przy ul. Siennickiej, jak i bezpośrednio z rzeki Martwej Wisły, odległej o 500 metrów.
Kluczową rolę odegrał statek pożarniczy Strażak 6, który zacumowany przy Nabrzeżu Krakowskim dostarczał wodę dzięki wysokowydajnej pompy. Następnie woda była tłoczona 650-metrową linią do punktu przy hali – wyjaśnia oficer prasowy PSP.
Czytaj więcej: Pożar na Przeróbce. Czy inwestorzy „wyłamują drzwi” do nowych terenów?

Informacja o azotanie amonu w hali ZNTK
Nieoczekiwanym problemem była ewakuacja mienia prowadzona przez pracowników jeszcze przed przybyciem strażaków.
Drogi w pobliżu hali zostały zawężone, co utrudniało przejazd służb ratowniczych – mówi brygadier Jakóbczyk.
Podczas akcji pojawiła się też informacja o składowaniu w budynku azotanu amonu (saletry amonowej) – substancji mogącej stanowić poważne zagrożenie wybuchowe.
Musieliśmy zweryfikować te doniesienia. Na szczęście nie potwierdziły się, ale dodatkowo skomplikowało to sytuację operacyjną – dodaje.
Sam charakter przechowywanych w hali materiałów znacząco wpłynął na rozwój pożaru.
Paliły się ogromne ilości rowerów elektrycznych, hulajnóg, akumulatorów litowo-jonowych, butli z gazami, tworzyw sztucznych i drewna. To wszystko powodowało dynamiczny rozwój pożaru i duże ryzyko dla ratowników – podkreśla Jakóbczyk.
O tym jak niebezpieczny jest azotan amonu przekonali się mieszkańcy Bejrutu w 2020 r. – zobacz film podsumowujący śledztwo.
Formalności przeciwpożarowe – czy budynek był bezpieczny?
Wiele osób zadaje sobie pytanie, czy budynek spełniał normy przeciwpożarowe. Jak wynika z informacji PSP, hala nie podlegała obowiązkowym odbiorom strażackim, ponieważ była obiektem istniejącym w momencie wejścia w życie przepisów dotyczących instalacji przeciwpożarowych.
Nie mieliśmy wcześniej zgłoszeń o problemach z zabezpieczeniami przeciwpożarowymi tego budynku – informuje Jakóbczyk.
Nie oznacza to jednak, iż zagrożenia nie było.
Sąsiednia hala była kontrolowana w 2021 roku i nie wykazano wówczas uchybień w zakresie dróg pożarowych czy dostępu do wody – dodaje.

Co dalej z halą?
Pożar zabytkowej hali ZNTK wstrząsnął opinią publiczną. Straty sięgają milionów złotych, a los obiektu pozostaje niepewny. Mieszkańcy próbują pomóc przedsiębiorcom organizując zbiórki w internecie. Pomorski Wojewódzki Konserwator Zabytków zapowiedział priorytetowe działania w celu zabezpieczenia ocalałych elementów.
To ogromna strata, ale będziemy robić wszystko, by zabezpieczyć to, co się da uratować – zapewniają władze konserwatorskie.
mn