Kalifornia ofiarą w imie słusznych celów

17 godzin temu

Przepraszam Was straszliwie, iż tak długo nie pisałam. Miałam taki nawał roboty na studia, a musiałam to jeszcze jakoś łączyć z pracą i pisaniem pracy magisterskiej (co w sumie łączy się ze studiami, ale chodziło mi bardziej o zaliczenie na sesję). Powinnam była jednak dać Wam znać. A sporo się w międzyczasie wydarzyło – Tomasz Lis udawał, iż jest Karolem Nawrockim i przeprowadził wywiad sam ze sobą, Donald Tusk odwołał szczyt rady Unii Europejskiej, bo trzeba by było zaprosić prezydenta Andrzeja Dudę, a przecież to się nie godzi. To tylko pokazuje, jakim dziennikarzem jest Lis, a jakim premierem Tusk. Trzeba być naprawdę małym i płytkim człowiekiem, żeby odwołać szczyt UE we własnym kraju, gdzie być może udałoby się coś wynegocjować z korzyścią dla Polski, bo nie lubi się prezydenta. No, ale Tusk nie negocjuje, Tusk wykonuje polecenia Niemiec. Zajmijmy się jednak najbardziej – ekhm, ekhm – palącym problemem.

W imię klimatu

Ten śliczny, tęczowy, pozbawiony wody hydrant jest chyba najsmutniejszym symbolem tego, co się dzieje w Ameryce – choć podobno wygenerowanym przez IA. Bo tolerancja jest ważniejsza, niż bezpieczeństwo rodziny. Całą Kalifornię od tygodnia trawią gigantyczne pożary, nad którymi nie udaje się zapanować. No dobrze, powiecie, ale przecież sam fakt, iż hydrant jest tęczowy nie znaczy, iż nie można z niego korzystać. Gdyby tylko o to chodziło, to pewnie korzystać by się dało; problemem jest fakt, iż ten hydrant nie ma dostępu do wody. A jaki jest cel stawiania hydrantu bez dostępu do wody, choćby o ile jest słodki i tęczowy? Bo trzeba walczyć z ociepleniem klimatu, dlatego domy kilkudziesięciu tysięcy ludzi i życie dwudziestu czterech osób (dane z wczoraj) musiały zejść na dalszy plan. Wody w hydrantach nie ma, ponieważ trzeba było ratować stynki. To są takie maciupkie rybki, które istnieją w zasadzie tylko po to, żeby trochę większe rybki miały co jeść. Jest ich wszędzie pełno. Powinniście je widzieć w polskich jeziorach, pływają takie maleństwa tuż przy brzegu. Potem już jako dorosłe rybki wypływają na głębsze wody, żeby spełnić swoje zadanie dla ekosystemu i zostać pożartymi przez większe ryby, które potem są zjadane przez jeszcze większe, aż w końcu te największe trafiają na talerz człowieka. Pożyteczne w sumie, ale bez przesady. Dla dobra tych rybek gubernator Kalifornii nie zgodził się na zbudowanie zbiorników retencyjnych (znamy to skądś, prawda?), poza tym przekierowano rzeki – też podobno dla dobra rybek. Gavin Newson miał się też nie zgodzić na usunięcie starych, zeschniętych drzew z kalifornijskich lasów. Nie wiem, czy żeby chronić korniki, terminy czy inne cholerstwo, czy po prostu mu się nie chciało. I właśnie dlatego straciło życie ponad dwadzieścia osób (widziałam przerażające nagranie uwięzionego w swoim mieszkaniu człowieka, którego z każdej strony otaczał pożar, więc nie miał żadnej drogi ucieczki; zastanawiam się, czy przeżył, czy w ostatniej chwili wrzucił nagranie do sieci, żeby rodzina wiedziała, co się z nim stało), a dziesiątki tysięcy straciły domy. Dla stynek. Których jest wszędzie pełno. Troska pro-klimatycznych wariatów doprowadziła do tego, iż prawdopodobnie kilka tej natury w Kalifornii zostanie. Dopiero zaczną drzeć japy, jak po ugaszeniu pożarów okaże się, iż spłonęły prawie wszystkie drzewa i co by tu teraz zrobić z CO2.

W imię walki z szowinizmem

Ale obrona klimatu nie jest jedynym powodem, dla którego Kalifornię trawi największy w historii pożar. Drugim powodem jest również rażąca niekompetencja kalifornijskich miast, tym razem nie spowodowana troską o klimat, a najzwyklejszą w świecie głupotą, co się oczywiście wzajemnie nie wyklucza, wręcz przeciwnie. Otóż burmistrz Los Angeles, Karen Bass, znana głównie z tego, iż uwielbia walczyć o prawa LGBT, stwierdziła, iż nie ma sensu przepłacać i ucięła około 20 milionów dolarów na straż pożarną. Dlaczego? Pojęcia nie mam, pewnie były ważniejsze wydatki – na przykład pomalowanie hydrantów na tęczowo. Orżnięta z milionów dolarów straż pożarna, która nie ma dostępu do wody w hydrantach – brzmi jak przepis na sukces, to się nie mogło nie udać. Taka decyzja w regionie, gdzie podobne, choć dużo mniejsze pożary, zdarzają się regularnie, brzmi absurdalnie, ale ona naprawdę została podjęta. Pani Bass jednak nie było na miejscu, kiedy obywatele jej miasta musieli w panice się ewakuować, pozostawiając cały swój dobytek i wiedząc, iż prawdopodobnie nie będą mieli do czego wracać. Burmistrz w tym czasie była w Ghanie, ponieważ aktywnie dba ona o jak najlepsze stosunki USA z Afryką. Szkopuł polega na tym, iż obiecała mieszkańcom, iż nie będzie tego robić, będzie mieszkać w Los Angeles i poświęci się w 100% swojej pracy jako major. Cóż, kłamała. Po jakimś czasie poświęciła się jednak i wróciła, nie potrafiła jednak odpowiedzieć na żadne pytanie dziennikarza, który chciał się dowiedzieć, czy żałuje swojej decyzji o obcięciu wydatków na straż pożarną i czy zamierza przeprosić. Tym ostatnim nie jestem specjalnie zaskoczona. Politycy bardzo dobrze potrafią kłamać, kraść i pajacować, ale żeby powiedzieć słowo „przepraszam” i przyznać do błędu? Do tego żaden nie jest zdolny. Pani Bass też nie była. Stała i udawała, iż nie słyszy pytań reportera. Zarówno pana Newsona, jak i panią Bass, Amerykanie powinni wywieźć na tackach i utopić razem z tymi stynkami.

W imię tolerancji

I jeszcze, żeby wyczerpać temat – jest także trzeci powód. Tym powodem jest Kristina Crowley, szefowa straży pożarnej, która została powołana na swoje stanowisko… a, jakże… z powodu polityki inkluzywności i różnorodności. I już na samym początku swojej pracy powiedziała, iż jej najważniejszym zadaniem będzie wprowadzanie właśnie tej inkluzywności. Zatem warunkiem otrzymania pracy strażaka nie będą kompetencje, sprawność fizyczna czy siła, bo kogo to interesuje przy rekrutacji strażaków, prawda? Ważniejsze, żeby byli czarni, homoseksualni albo transseksualni. Ja tutaj oczywiście nie neguję, iż Murzyn albo gej może być dobrymi strażakami, mam jedynie wątpliwości, czy to powinno być głównym kryterium przyjęcia na tak odpowiedzialne i niebezpieczne stanowisko. Nie jestem też do końca przekonana, czy np. mężczyzna uwięziony w ciele kobiety będzie w pełni wykwalifikowanym i sprawnym strażakiem, bo choćby stanął na rzęsach nie będzie miał siły fizycznej prawdziwego mężczyzny i kiedy będzie musiał wynieść z płonącego budynku stukilogramowego chłopa może pojawić się mały kłopot. Ale ważne, iż nie został zdyskryminowany, prawda? A poza tym walić to i tak nie ma czym gasić pożarów, więc problem rozwiązany. interesujące w sumie, czy zbyt mała liczba strażaków, bo to też dało o sobie znać w walce z żywiołem, nie jest przypadkiem spowodowana tym, iż zgłosiło się zbyt mało homoseksualistów i transseksualistów? W sumie to szkoda mi tych normalnych strażaków, którzy mogli tylko stać i patrzeć, jak ludzie tracą swoje domy. Na pewno nie tak wyobrażali sobie swoją pracę, po tym jak spełnili swoje marzenia z dzieciństwa i zostali strażakami. I jeszcze na koniec – nie wiem, czy kojarzycie, ale jakiś czas temu pewien młody facet zastrzelił prezesa jednej z firm ubezpieczeniowych. I wiecie co? Ja mu się wcale nie dziwię, bo to jest jakaś cholerna mafia. Otóż firmy ubezpieczeniowe zaczęły wycofywać się z ubezpieczenia od pożaru, które to jest podstawą, jeżeli żyje się w tym regionie. Pocieszające jest to, iż na biednych nie trafiło, w tych okolicach żyją najbogatsi mieszkańcy USA, w tym śmietanka Hollywood, którzy bardzo gwałtownie postawią sobie nowe domy, jeszcze bardziej wypasione.

Ale może właśnie taki pożar da tym ludziom do myślenia, żeby może tak otwarcie i bezkrytycznie nie wspierać demokratów, bo po raz pierwszy od dawna efekty ich nieumiejętnych i kompletnie chaotycznych rządów uderzyła bezpośrednio w nich. Może otworzy to oczy większej części amerykańskiej lewicy, jeżeli zobaczą, iż można było uniknąć tej katastrofy, gdyby nie te wszystkie sztandarowe idee lewicy, jak walka o klimat, tolerancja wobec LGBT czy obsadzanie kobiet na wysokich stanowiskach, tylko dlatego, iż są kobietami (do tej pory o pani burmistrz mówiło się z dumą, iż to pierwsza kobieta na tym stanowisku w Los Angeles). Nie mam wielkich nadziei co do tego, ale pamiętajmy, iż całe to szaleństwo tolerancji rozpoczęło się w USA. To ze Stanów Zjednoczonych napływa do nas ta coraz bardziej idiotyczna moda na marksizm, może więc – jeżeli Amerykanie w końcu zmądrzeją – Europejczycy nie będą mieli skąd czerpać inspiracji?

M.

https://www.facebook.com/nawiasempiszacoswiecie

Idź do oryginalnego materiału