Pożary szaleją w Kanadzie
Pożary lasów w Kanadzie stały się już zjawiskiem corocznym. Tym razem rozpoczęły się jednak wcześniej niż zazwyczaj. Jak wskazuje "National Post", w tym roku w Albercie, Saskatchewan, Ontario i Manitobie liczba pożarów jest większa niż średnia z pięciu ostatnich lat. w tej chwili wiadomo o 200 aktywnych pożarach, głównie w centralnej i zachodniej części kraju. Połowa z nich pozostaje poza kontrolą. Sytuacji nie poprawiają silne wiatry oraz pogoda: tegoroczna wiosna jest sucha i ciepła. Wszystko to sprawia, iż ogień rozprzestrzenia się w ekspresowym tempie. Kanadyjski dziennik wskazuje, iż do tej pory spłonęło około 2,2 mln hektarów, co znacznie przewyższa średnią z ostatnich 10 lat. W walkę z żywiołem, poza strażą pożarną, zaangażowano także wojsko. Kanada poprosiła też o pomoc swoich międzynarodowych sojuszników.
REKLAMA
W tych prowincjach sytuacja jest najgorsza
Według lokalnych władz w Manitobie, gdzie wprowadzono stan wyjątkowy, ewakuowano ponad 17 tysięcy osób. Premier prowincji Wab Kinew stwierdził, iż jest to "największa ewakuacja w najnowszej historii Manitoby". Nakazem obowiązkowej ewakuacji objęto 15 miejscowości, a w kolejnych trzech jest ona dobrowolna. W pożarach w Manitobie zginęły co najmniej dwie osoby. Stan wyjątkowy obowiązuje także w Saskatchewan. 15 tysięcy mieszkańców tej prowincji musiało opuścić swoje domy. Pożary dotknęły także Albertę, gdzie ewakuowano 4,5 tys. osób oraz Ontario i Kolumbię Brytyjską. W Peace River (w Kolumbii Brytyjskiej) władze wystosowały apel do mieszkańców, którzy nie podporządkowali się nakazowi ewakuacji. "Uratowanie uwięzionych mieszkańców może być niemożliwe. Ogień nie może być opanowany, a ratownicy mogą być zmuszeni do opuszczenia okolicy, jeżeli warunki się pogorszą. To oznacza, iż pożar może być zabójczy dla tych, którzy znajdą się na jego drodze. Mocno zalecamy wszystkim natychmiastowy wyjazd" - napisano.
Zobacz wideo Nowy premier Kanady rozgrywa Trumpa
Niebezpieczny dym nad Toronto
Pożary generują ogromne ilości gęstego, niebezpiecznego dla zdrowia dymu. Ten dotarł m.in. do zamieszkiwanego przez 3 mln osób Toronto. W efekcie jakość powietrza w mieście była na tyle zła, iż wyniosła osiem w dziesięciostopniowej skali. Mieszkańców ostrzeżono, aby unikali przebywania na zewnątrz, a szczególnie nie podejmowali aktywności fizycznej na powietrzu. Ostrzeżenia o słabej jakości powietrza otrzymały też miejscowości w Manitobie, Saskatchewan i Ontario. Dym rozprzestrzenił się także na północne stany USA. Jak podał portal Euronews, dotarł także nad Europę, ale póki co jest on na tyle wysoko, iż nie stwarza poważnego zagrożenia dla zdrowia.
Przeczytaj także: Epidemia w Kanadzie. Prawie 3000 przypadków. Nie żyje niemowlę.Źródła: Toronto City News, CBC, Coast Reporter, CBS, "National Post", NPR, Euronews