Małe urządzenie może uratować życie. Czujki czadu na wagę złota w okresie grzewczym [WIDEO]

1 tydzień temu

Nadeszły chłodne dni, a wraz z nimi rozpoczął się sezon grzewczy. To właśnie w tym okresie najczęściej dochodzi do pożarów instalacji, zapaleń sadzy w kominach i – co szczególnie niebezpieczne – ulatniania się tlenku węgla. Strażacy apelują o rozwagę i przypominają o przeglądach pieców oraz przewodów kominowych.

Jak mówi mł. bryg. Arkadiusz Kaniak, rzecznik lubuskiej straży pożarnej – ważne jest również wyposażenie się w czujki tlenku węgla.

W żaden sposób naszymi zmysłami nie jesteśmy w stanie wyczuć tlenku węgla, a więc człowiek nie jest w stanie go poczuć, nie jesteśmy w stanie go zobaczyć, a takie urządzenie elektroniczne może wykryć ten niezwykle groźny gaz, w porę nas ostrzec. Do takich sytuacji dochodzi. Jako Straż Pożarna coraz częściej wyjeżdżamy do działającej czujki tlenku węgla, a więc ktoś, kto taką czujkę posiadał, wezwał Straż Pożarną, dlatego iż ona się wzbudziła.

W ubiegłym roku tylko w województwie lubuskim strażacy interweniowali 63 razy z powodu alarmu czujek tlenku węgla. W samej Zielonej Górze takich przypadków było sześć. Jak podkreśla rzecznik – te sześć alarmów mogło uratować życie.

Niestety statystyki również pokazują, iż występują zdarzenia z tlenkiem węgla, gdzie takiej czujki nie było. Dochodzi do wypadków śmiertelnych. Aż 2 osoby w ubiegłym sezonie zginęły w naszym województwie, 6 osób rannych. Blisko 30 razy wyjeżdżaliśmy właśnie do zdarzeń, kiedy ktoś nie wyposażył się w tą czujkę, doszło do tragedii.

Koszt czujki czadu zaczyna się już od kilkudziesięciu złotych. To niewielka cena za bezpieczeństwo. Strażacy przypominają również, by regularnie sprawdzać stan techniczny urządzeń i nie zapominać o wymianie baterii.

Idź do oryginalnego materiału