Masz dom lub mieszkanie? Nowy wymóg prawny: zamontujesz i zapłacisz z własnej kieszeni

4 godzin temu

Minister spraw wewnętrznych Tomasz Siemoniak podpisał rozporządzenie, które zmienia zasady bezpieczeństwa w polskich domach i mieszkaniach. Po raz pierwszy w historii kraju właściciele nieruchomości będą musieli zainstalować czujniki dymu i tlenku węgla. Przepisy wchodzą w życie etapowo – dla nowych budynków już za miesiąc, dla istniejących dopiero w 2030 roku.

Fot. Shutterstock

Trzy terminy dla trzech grup właścicieli

Władze zdecydowały się na stopniowe wprowadzanie obowiązku, dzieląc nieruchomości na trzy kategorie z różnymi terminami dostosowania.

Nowe budynki mieszkalne objęte są obowiązkiem najszybciej – już 30 dni po publikacji rozporządzenia w Dzienniku Ustaw. Wszystkie nowo oddawane inwestycje będą musiały być wyposażone w czujniki jeszcze przed przekazaniem mieszkań właścicielom. To oznacza, iż deweloperzy muszą uwzględnić ten koszt w swoich projektach od zaraz.

Obiekty hotelarskie i lokale wynajmowane krótkoterminowo mają czas do końca czerwca 2026 roku. Dotyczy to zarówno tradycyjnych hoteli, jak i mieszkań wynajmowanych przez platformy typu Airbnb, Booking czy OLX. Właściciele mają półtora roku na zakup i montaż urządzeń.

Istniejące budynki mieszkalne – zwłaszcza te ogrzewane paliwem stałym, gazem lub olejem opałowym – będą objęte obowiązkiem od 1 stycznia 2030 roku. To oznacza prawie 5 lat na przygotowanie się i rozłożenie kosztów w czasie. Termin dotyczy wszystkich budynków jednorodzinnych i wielorodzinnych, w których wykorzystuje się te rodzaje ogrzewania.

Dlaczego akurat teraz

Nowe przepisy to odpowiedź na wieloletnie apele strażaków i służb ratowniczych. Każdego roku w Polsce dochodzi do kilkuset przypadków zatruć tlenkiem węgla, z których znaczna część kończy się śmiercią. Pożary w budynkach mieszkalnych również zbierają tragiczne żniwo – często mieszkańcy zostają zaskoczeni przez ogień podczas snu, nie mając czasu w ewakuację.

Tlenek węgla, potocznie zwany czadem, stanowi szczególnie podstępne zagrożenie. Ten bezbarwny i bezwonny gaz może doprowadzić do utraty przytomności i śmierci przy stosunkowo niewielkim stężeniu w powietrzu. Nie da się go wyczuć zmysłami – jedyną skuteczną ochroną jest elektroniczny czujnik.

Polska dołącza tym samym do państw takich jak Wielka Brytania, Niemcy czy Szwecja, gdzie obowiązek montażu czujników funkcjonuje od lat. Doświadczenia tych państw jednoznacznie pokazują efekty – liczba ofiar śmiertelnych w pożarach i zatruciach spadła tam o kilkadziesiąt procent po wprowadzeniu podobnych regulacji.

Ile to będzie kosztować

Podstawowy czujnik dymu to wydatek 50-150 złotych. Lepsze modele z długotrwałą baterią kosztują 150-300 złotych. Czujnik tlenku węgla jest droższy – od 100 do 400 złotych w zależności od funkcji i producenta.

W typowym mieszkaniu w bloku wystarczy jeden czujnik dymu w korytarzu i jeden czujnik czadu w pobliżu źródła ogrzewania. Koszt całości: 150-450 złotych. W domu jednorodzinnym potrzeba więcej urządzeń – czujnik dymu na każdej kondygnacji plus czujniki czadu przy piecach i kotłach. Łączny koszt: 400-1200 złotych.

Montaż większości czujników jest prosty – przykręcenie do sufitu lub ściany i włożenie baterii. Można to zrobić samodzielnie bez wzywania fachowca. Urządzenia z czujnikiem fotoelektrycznym i baterią litową mogą działać 10 lat bez wymiany zasilania.

Dla właścicieli mieszkań na wynajem krótkoterminowy koszty będą wyższe. Standardowy apartament wymaga minimum 2-3 czujników dymu i jednego czadu. Łącznie: 300-600 złotych. To może przełożyć się na niewielki wzrost cen najmu, zwłaszcza w dużych miastach.

Co grozi za brak czujników

Rozporządzenie nie precyzuje kar za nieprzestrzeganie obowiązku. Prawdopodobnie będzie to egzekwowane przez inspekcję nadzoru budowlanego oraz państwową straż pożarną podczas kontroli. Wysokość mandatów nie pozostało znana, ale można spodziewać się kar porównywalnych do innych naruszeń przepisów budowlanych – od kilkuset do kilku tysięcy złotych.

Znacznie poważniejsze konsekwencje mogą wystąpić w przypadku pożaru lub zatrucia w budynku bez wymaganych czujników. Towarzystwa ubezpieczeniowe mogą odmówić wypłaty odszkodowania, powołując się na nieprzestrzeganie przepisów bezpieczeństwa. W przypadku ofiar śmiertelnych lub rannych właściciel może ponieść odpowiedzialność karną za niedopełnienie obowiązków.

Szczególnie narażeni są właściciele obiektów komercyjnych – hoteli, pensjonatów, mieszkań na wynajem. Brak czujników w takich miejscach może zostać potraktowany jako narażenie gości na niebezpieczeństwo, co wiąże się z surowymi sankcjami.

Jak wybrać adekwatny czujnik

Na rynku dostępne są setki modeli czujników o różnej jakości i funkcjonalności. najważniejsze jest wybór urządzenia certyfikowanego zgodnie z europejskimi normami. Czujki dymu powinny mieć certyfikat EN 14604, czujniki tlenku węgla – EN 50291.

Podstawowe czujniki dymu działają na zasadzie fotoelektrycznej – wykrywają cząsteczki dymu w powietrzu i uruchamiają alarm. Droższe modele mają dodatkowe funkcje: łączność bezprzewodową, możliwość połączenia z systemem smart home, komunikaty głosowe, wbudowane oświetlenie awaryjne.

Czujniki tlenku węgla działają na zasadzie elektrochemicznej – reagują na obecność cząsteczek CO w powietrzu. Najlepsze modele mają wyświetlacz pokazujący bieżące stężenie gazu, co pozwala wykryć problem, zanim osiągnie on niebezpieczny poziom.

Istnieją również czujniki wielofunkcyjne, łączące wykrywanie dymu i tlenku węgla w jednym urządzeniu. Kosztują więcej, ale mogą być bardziej praktyczne, zwłaszcza w małych mieszkaniach gdzie liczba punktów montażowych jest ograniczona.

Gdzie zamontować czujniki

Lokalizacja urządzenia ma najważniejsze znaczenie dla jego skuteczności. Czujniki dymu należy montować na suficie lub wysoko na ścianie – dym unosi się ku górze. W korytarzach i na klatkach schodowych najlepiej zainstalować je centralnie, z dala od kątów gdzie cyrkulacja powietrza jest ograniczona.

Nie wolno montować czujników dymu w kuchni bezpośrednio nad kuchenką – pary z gotowania będą wywoływać fałszywe alarmy. Lepszym miejscem jest przedpokój lub korytarz prowadzący do kuchni.

Czujniki tlenku węgla instaluje się inaczej niż dymu. CO ma podobną gęstość do powietrza, więc najlepiej zamontować czujnik na wysokości głowy dorosłej osoby – około 150-170 centymetrów nad podłogą. Powinien znajdować się w pomieszczeniu gdzie jest źródło spalania – przy piecu, kotle gazowym czy kominku.

Jeden czujnik nie wystarczy w dużym domu. Zaleca się montaż czujnika dymu na każdej kondygnacji, w korytarzu, na klatce schodowej i w sypialniach. Czujnik tlenku węgla powinien być w każdym pomieszczeniu ze źródłem spalania oraz w sypialni, jeżeli jest blisko kotłowni lub kominka.

Konserwacja i wymiana

Czujniki wymagają regularnej konserwacji. Podstawowa zasada: test raz w miesiącu. Większość urządzeń ma przycisk testowy, który symuluje zagrożenie i sprawdza, czy alarm działa prawidłowo. To zajmuje kilka sekund, a może uratować życie.

Baterie w czujnikach należy wymieniać zgodnie z zaleceniami producenta – zwykle raz w roku. Niektóre modele mają wbudowane baterie litowe, które działają 10 lat – po tym czasie wymienia się całe urządzenie. Sygnałem, iż bateria się kończy, jest cykliczne piszczenie co kilkadziesiąt sekund.

Same czujniki też mają ograniczoną żywotność. Producenci zalecają wymianę całego urządzenia po 10 latach użytkowania. Elektrochemiczny sensor w czujniku CO z czasem traci czułość i może nie wykryć zagrożenia we adekwatnym czasie.

Czujniki należy regularnie odkurzać – kurz i pajęczyny mogą blokować otwory wentylacyjne i wpływać na działanie sensora. Wystarczy delikatne odkurzenie raz na kwartał.

Co mówią strażacy

Strażacy od lat apelowali o wprowadzenie takiego obowiązku. Wielokrotnie interweniują w sytuacjach, gdzie tragedii można było uniknąć dzięki czujnikom. Osoba śpiąca nie wyczuje dymu – budzi się dopiero, gdy jest już za późno na ucieczkę. Czujnik daje te kilka dodatkowych minut potrzebnych do ewakuacji.

Statystyki z krajów, które wprowadziły obowiązek montażu czujników, nie pozostawiają wątpliwości. W Wielkiej Brytanii liczba ofiar śmiertelnych w pożarach spadła o 40 procent po wprowadzeniu przepisów. W Szwecji redukcja wyniosła 50 procent. Podobne efekty odnotowano w Niemczech i innych krajach zachodnich.

Służby ratunkowe podkreślają też znaczenie edukacji. Sam czujnik nie wystarczy – trzeba wiedzieć, jak reagować na alarm. Plan ewakuacji, znajomość dróg ucieczki, ustalenie punktu zbornego dla rodziny – to podstawy, które mogą uratować życie w sytuacji kryzysowej.

Długoterminowe skutki przepisów

Pełne efekty nowych regulacji będą widoczne dopiero po 2030 roku, gdy obowiązek obejmie wszystkie budynki mieszkalne. Już teraz jednak można przewidzieć stopniową poprawę statystyk bezpieczeństwa.

Dla producentów i dystrybutorów czujników to szansa na rozwój. W Polsce jest około 15 milionów gospodarstw domowych – jeżeli każde będzie potrzebowało średnio 2-3 czujników, to rynek dla 30-45 milionów urządzeń. choćby przy etapowym wdrażaniu to ogromny wzrost popytu.

Firmy instalacyjne i specjaliści od systemów bezpieczeństwa również skorzystają. Choć montaż czujników jest prosty, wielu właścicieli będzie wolało zlecić to fachowcom – zwłaszcza w przypadku większych obiektów czy integracji z systemami smart home.

Wprowadzenie obowiązkowych czujników to przede wszystkim inwestycja w bezpieczeństwo. Ta niewielka zmiana technologiczna może uratować setki istnień rocznie i zapobiec tysiącom wypadków. Koszt kilkuset złotych to kilka w porównaniu z wartością ludzkiego życia.

Idź do oryginalnego materiału