"Mizantropi, którzy nienawidzą swoich obywateli". Gruzja w ogniu gniewu. Władza mówi o zamachu, ludzie o zdradzie. "Jesteśmy okupowani przez Rosję"

5 godzin temu
Zdjęcie: Protestujący palą barykady podczas starć z policją podczas protestu opozycji w dniu wyborów lokalnych w centrum Tbilisi, Gruzja, 4 października 2025 r.


W Tbilisi protesty stały się niemal codziennością. Od niemal roku tysiące Gruzinów wychodzą na ulice, by przypomnieć rządowi, iż Europa to ich wybór. Po nieudanym "szturmie" na prezydencką rezydencję, który miała miejsce 4 października, rząd mówi o spisku i próbie przewrotu, a społeczeństwo — o prowokacji. Władza ucieka się do aresztowań, przemocy i coraz brutalniejszej propagandy. Premier mówi o "zagranicznych agentach", a społeczeństwo o tym, iż "nie akceptuje obecnego reżimu". Władze po cichu przekroczyły granicę między demokracją a autorytaryzmem. Ludzie na ulicach wciąż jednak wierzą w to, iż Gruzja może wrócić do Europy — choćby jeżeli dziś przypomina raczej Białoruś.
Idź do oryginalnego materiału