Południowokoreańska policja poinformowała w niedzielę, iż aresztowała mężczyznę podejrzanego o wzniecenie największych pożarów w kraju, w których zginęło co najmniej 30 osób. Służby przekazały, iż 56-latek mógł zaprószyć ogień 22 marca, kiedy na cmentarzu odprawiał stary rytuał.
Korea Południowa od ponad tygodnia walczy z największymi pożarami w historii kraju. Do tej pory ogień strawił około 48 ha lasów. Zniszczonych zostało także cztery tysiące budynków, w tym zabytkowy kompleks świątyń.
W pożarach zginęło do tej pory co najmniej 30 osób. Tysiące musiały się ewakuować, by uciec przed żywiołem.
Największe pożary w historii kraju. Trop wiedzie na cmentarz
W niedzielę południowokoreańska policja poinformowała, iż aresztowała mężczyznę podejrzanego o zaprószenie ognia.
Mundurowi przekazali, iż 56-latek mógł wzniecić pożar, od którego wszystko się zaczęło, 22 marca. Według zeznań córki mężczyzny, poszedł on tego dnia na cmentarz i odprawił stary rytuał nad grobem dziadków. Polegał on na spaleniu gałęzi nad nagrobkiem.
56-latek nie przyznaje się jednak do winy. „Jesteśmy w trakcie weryfikacji dowodów” – przekazała policja.
Agencja Routera przypomina, iż w południowokoreańskim systemie prawnym areszt obejmuje zarejestrowanie podejrzanego, ale może nie pokrywać się bezpośrednio z fizycznym aresztowaniem.
Pożary w Korei Południowej. Największe w historii kraju
W piątek pożary w Korei Południowej zostały w dużej mierze opanowane chociaż strażacy przez cały czas walczyli z małymi ogniskami, które pojawiły się w sobotę.
Służba leśna poinformowała w niedzielę, iż w południowej części kraju w pobliżu Suncheonsi wybuchł kolejny pożar. Na miejsce wysłano 23 wozy strażackie, cztery helikoptery i 123 strażaków.

pgo/sgo / Polsatnews.pl / Reuters
Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?
Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!