26 lipca około godziny 11:20 straż pożarna otrzymała zgłoszenie o zadymieniu w rejonie mostu we wsi Mierzwice-Kolonia na Bugu, pomiędzy stacjami Fronołów i Siemiatycze. Płonęła instalacja, a ogień rozprzestrzenił się także na nasyp kolejowy. Do akcji gaśniczej skierowano zastępy z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej w Siemiatyczach oraz Ochotniczej Straży Pożarnej w Sarnakach. W działaniach uczestniczyły również służby kolejowe oraz patrol policji z Łosic. Ze względu na bezpieczeństwo, w trakcie akcji wstrzymano całkowicie ruch kolejowy na trasie Siedlce – Czeremcha.Na szczęście nikt nie ucierpiał, a pożar został gwałtownie opanowany. Przyczyny jego powstania wciąż są ustalane. Służby badają m.in., czy mogło dojść do zwarcia w instalacji przesyłowej biegnącej wzdłuż przęsła mostu.To nie pierwszy pożar w tym miejscu. W maju 2005 roku zapaliły się od iskier z zaciągniętego hamulca w wagonie drewniane podkłady. W 2017 roku przeszedł gruntowny remont. Mimo to pozostaje obiektem wymagającym szczególnej troski, o czym przypomina sobotni incydent.Most kolejowy nad Bugiem, potocznie nazywany mostem we Fronołowie, ma za sobą burzliwą historię. Zbudowany w latach 1904–1906 przez dekady był strategicznym obiektem na wschodniej granicy Królestwa Polskiego. W czasie II wojny światowej został wysadzony przez wycofujące się wojska niemieckie. Odbudowany przez Armię Czerwoną i polskich wykonawców, służył początkowo jako jednotorowa, drewniana konstrukcja, a pełną przepustowość odzyskał dopiero w latach 50. XX wieku.