W nocy z soboty na niedzielę Mińsk Mazowiecki stał się areną dramatycznej walki z ogniem. Ogień objął halę przemysłową o powierzchni ponad 4 000 m². Dach budynku zawalił się, a konstrukcja uległa poważnym zniszczeniom. W środku płonęły materiały wykorzystywane do produkcji folii oraz wyposażenie meblowe – wszystko to wywołało trudną do opanowania pożogę.

Fot. ml. asp. Krzysztof Pisz/Państwowa Straż Pożarna
Na miejscu pracuje ponad 50 zastępów PSP i OSP oraz ponad 200 strażaków – przekazał w nocnym briefingu prasowym nadbryg. Józef Galica, zastępca komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej.
– W powietrzu nie wykryto substancji toksycznych, które zagrażałyby zdrowiu mieszkańców – uspokoił Galica. To jednak nie kończy listy zagrożeń.
Pożar objął halę znajdującą się zaledwie kilkadziesiąt metrów od rzeki Srebrnej. W obawie przed skażeniem środowiska, służby prewencyjnie rozłożyły zapory sorpcyjne, które mają odfiltrować wodę spływającą z pogorzeliska. To krytyczny moment dla całego ekosystemu w regionie.
Działania strażaków są wielogodzinne i niezwykle trudne. Poza samym ogniem, wyzwaniem jest ratowanie sąsiednich budynków, zapobieganie rozprzestrzenieniu się pożaru oraz zapewnienie bezpieczeństwa w strefie zagrożenia.
Na szczęście, jak potwierdzono – wszystkie osoby przebywające w hali zdążyły się ewakuować. Nie ma informacji o poszkodowanych.
Rządowe Centrum Bezpieczeństwa wydało pilny komunikat dla mieszkańców powiatu mińskiego. Zaleca się nie zbliżać do miejsca pożaru, nie otwierać okien i śledzić bieżące ostrzeżenia służb.
To jeden z największych pożarów przemysłowych w tej części Mazowsza od lat. Trwa walka z czasem – i z ogniem.