Według doniesień Radia Tczew w nocy z 26 na 27 października spłonął samochód pana Włodzimierza zwanego "Włodkiem Książkowym". Pojazd, a dokładnie Żuk od 2005 roku był mobilnym antykwariatem na "Manhattanie" w Tczewie (woj. pomorskie). Policja zrelacjonowała przebieg zdarzenia, a strażacy podali możliwe scenariusze, które wyjaśniają, jak mogło dojść do pożaru.
REKLAMA
Zobacz wideo
Tomasz Siemoniak: Jestem bardzo mocno przywiązany do babciowego
Tczew. Pożar mobilnego antykwariatu Włodka Książkowego. Co mogło być powodem?
Policja otrzymała zgłoszenie, z którego wynikało, iż pożar miał miejsce przy ulicy Żwirki. Zaalarmowana straż pożarna niezwłocznie udała się na miejsce i zastała samochód palący się od strony komory silnika. Obok pojazdu znajdowała się sterta książek, którą również zajął ogień. - Strażacy zabezpieczeni w aparaty ochrony układu oddechowego podali jeden prąd gaśniczy w natarciu na palący się samochód i książki. Z pojazdu wyjęto także pozostałe książki, było ich kilkaset sztuk. Wszystkie książki uległy albo spaleniu, albo zniszczeniu w wyniku zalania środkiem gaśniczym - przekazał Michał Myrda z Państwowej Straży Pożarnej Tczew.
Samochód nie uległ spaleniu w całości. Przyczyny pożaru są badane przez policję, ale strażacy przekazali, iż prawdopodobne są dwa scenariusze. Pierwszym z nich jest nieumyślne podpalenie, a drugim zwarcie w instalacji. Pan Włodzimierz uważa, iż samochód został podpalony. - Przyczyny były prawdopodobnie te same co poprzednim razem. Dwóch może trzech, wleźli, oblali, podpalili i uciekli. Ja tak liczę, tu było prawie półtora tysiąca książek, może z czterysta jest. Inne książki mam, ale one są niskiej przydatności do czytania. Zaraz po święcie zmarłych, trzeba te wszystkie książki wziąć i trzeba je będzie wywieźć - powiedział pan Włodzimierz.
Historia się powtarza. Mobilny antykwariat spłonął pięć lat temu. Zorganizowano wówczas zbiórkę pieniędzy
Jak informowaliśmy, podobny incydent miał miejsce pięć lat temu, kiedy pan Włodzimierz w wyniku pożaru stracił około 1500 książek. Mężczyzna od kilkunastu lat handlował nimi na targowisku w Tczewie bezpośrednio z pojazdu. Włodek Książkowy stał się charakterystyczną postacią i został zapamiętany przez mieszkańców, co spowodowało, iż zorganizowano dla niego wówczas zbiórkę pieniędzy. Wpis opublikowała wówczas pani Katarzyna, która opowiedziała o problemie, z którym borykał się mężczyzna.
w tej chwili jeszcze nie pojawiła się inicjatywa wsparcia dla pana Włodzimierza, ale według doniesień Radia Tczew "pamiętna akcja charytatywna na rzecz Włodka Książkowego być może powróci". Pięć lat temu udało się zebrać około sześciu tysięcy złotych w kilka godzin od startu zbiórki. - Odezwał się człowiek, który powiedział, iż już szuka żuka, iż przywiezie go na lawecie i iż ma kolegów grafficiarzy, którzy mu tego żuka wymalują - mówiła wówczas Katarzyna Gapska w rozmowie z Polsat News.