Jak informowaliśmy, w poniedziałek nad ranem (25 listopada) w Wilnie na Litwie doszło do katastrofy lotniczej. Transportowy samolot linii SWIFT, operujący dla firmy DHL, rozbił się w pobliżu lotniska.
Katastrofa samolotu na Litwie. Nie żyje pilot
Maszyna leciała z Lipska w Niemczech do Wilna i uderzyła w budynek mieszkalny. Na pokładzie samolotu znajdowały się cztery osoby: dwóch pilotów oraz dwóch pracowników firmy DHL. Litewska policja przekazała, iż w wyniku katastrofy zginął pilot samolotu.
Po uderzeniu samolotu w dwupiętrowy budynek mieszkalny stanął w płomieniach. Służby ratunkowe natychmiast ruszyły na miejsce zdarzenia. Na szczęście mieszkańcy domu, w który trafił samolot, przeżyli katastrofę.
"Niestety, jeden członek załogi nie żyje, a inni są hospitalizowani po tym, jak samolot transportowy DHL rozbił się przy podejściu do lotniska w Wilnie. Moje kondolencje dla rodzin ofiar" – napisał szef MSZ Litwy Gabrielius Landsbergis. Katastrofa miała miejsce około 1,3 km na północ od pasa startowego lotniska w Wilnie.
Niemcy nie wykluczają, iż to mógł być sabotaż
Tymczasem minister spraw zagranicznych Niemiec jest zdania, iż katastrofa samolotu transportowego DHL nie musiała być wypadkiem.
– Musimy zadać sobie (...) poważne pytanie, czy był to wypadek, czy też, jak w zeszłym tygodniu, atak hybrydowy – stwierdziła Annalena Baerbock, nawiązując do sprawy przecięcia podmorskich kabli telekomunikacyjnych na Morzu Bałtyckim.
Pojawił się też filmik z miejsca katastrofy. Widać na nim, jak samolot schodzi niebezpiecznie nisko, a potem uderza w budynek. Następnie doszło do wybuchu, a na nagraniach z kamer przez chwilę nic nie widać. Potem pojawiły się kłęby dymu.
Co ważne, według litewskich urzędników, załoga samolotu transportowego DHL nie zgłaszała wcześniej żadnych problemów.
Litewskie władze poinformowały także, iż powołany zostanie zespół specjalistów, którzy będą prowadzić szczegółowe dochodzenie w sprawie zdarzenia.