Policja w Los Angeles zatrzymała mężczyznę. Miał mieć miotacz ognia

news.5v.pl 4 godzin temu

Od kilku dni strażacy w Los Angeles walczą z pożarem, który wybuchł w dzielnicy Pacific Palisades i rozprzestrzenia się na kolejne regiony miasta. W czwartek kolejne ognisko wybuchło w Woodland Hills.

– Około 20-30 minut później doszło do obywatelskiego zatrzymania mężczyzny – poinformował cytowany przez „New York Post” starszy oficer policji w Los Angeles Sean Dinse.

Pożar w Los Angeles. Policja zatrzymała mężczyznę

Podejrzanym ma być 30-letni mężczyzna w kryzysie bezdomności. – Był uzbrojony w butlę z propanem. To był duży żółty zbiornik, jak miotacz ognia – powiedział w rozmowie z „Independent” jeden z mieszkańców, który pomagał w jego ujęciu.

Departament Policji w Los Angeles uważa, iż pożar w Woodland Hills mógł zostać wywołany celowo. – przez cały czas nie jest jasne, w jaki sposób i dlaczego doszło do pożaru, ale jest to badane jako przestępstwo – dodał oficer Dinse.

ZOBACZ: Posiadłości gwiazd w ogniu. Dom w Los Angeles straciła m.in. Paris Hilton

W rejonie objętym pożarem dochodzi też do wielu kradzieży. „Co najmniej 20 osób zostało aresztowanych w środę i czwartek rano za plądrowanie domów uszkodzonych lub zniszczonych przez katastrofalne pożary” – podała policja.

Na kilka godzin przed pożarem dochodziło do usterek

Portal dziennika „Los Angeles Times” poinformował, iż firma Whisker Labs, która monitoruje aktywność elektryczną, odnotowała gwałtowny wzrost liczby usterek na kilka godzin przed wybuchem ognia. Podkreślono, iż podobnie było przed wtorkowym wybuchem pożaru w rejonie Pacific Palisades, kiedy rejon ten ogarnął już silny wiatr.

– Usterki w sieci energetycznej powodują m.in. gałęzie drzew, które uderzają w przewody elektryczne lub przewody uderzające o siebie wzajemnie. Każda usterka powoduje iskrę – wyjaśnił portal. Szef firmy Bob Marshall podkreślił, iż chociaż nie można wykluczyć takiego scenariusza, to na obecnym etapie nie można uznać tych usterek za przyczynę wybuchu pożarów.

ZOBACZ: Polak ewakuowany z Los Angeles. „To jest coś nieprawdopodobnego”

Firma monitoruje dane o aktywności sieci za pomocą czujników zainstalowanych w kilkunastu tysiącach domów. Choć są montowane, by zmniejszyć zagrożenie pożarowe wywołane krótkim spięciem, sygnały płynące od nich kreślą szerszy obraz.

– Kiedy w sieci dzieje się coś złego – przerwa w dostawie prądu lub skok napięcia – możemy to dostrzec, ponieważ o zjawisku jednocześnie informuje bardzo wiele czujników – wyjaśnił Marshall i dodał, iż z tego powodu jego firma uzyskuje więcej informacji niż zakłady energetyczne.

Czytaj więcej

Idź do oryginalnego materiału