Pomoc w parafii Komorniki – Łowkowice działa w dwie strony

2 godzin temu

Łowkowice i Komorniki to jedna parafia, wioski dzieli tylko rzeka Osobłoga i most, a kościół stoi na górce tuż przy rzece i przy moście. 15 września nad ranem Osobłoga zamieniła się w huczącego potwora: rwący brunatny nurt niósł ze sobą wszystko, co napotkał po drodze. Zanim przyszła powódź, strażacy byli tu już jednak dużo wcześniej. Wzmacniali wały workami z piaskiem. I zostali prawie na trzy doby. To była mordercza służba.

Pomoc w parafii Komorniki – Łowkowice

– OSP Kromołów, OSP Kórnica i OSP Stradunia – strażacy z sąsiednich gmin – wymienia proboszcz Andrzej Klimek. – Oni byli tu po naszej stronie mostu w Komornikach, no bo powódź nas odgrodziła od Łowkowic, tam po drugiej stronie działała już nasza OSP Łowkowice i OSP Dobra… Ciężko harowali, narażając swoje życie, niemal bez odpoczynku, bez jedzenia i bez picia: przemoczeni i przemęczeni. Myśmy tu mieli bardzo trudną sytuację, najtrudniejszą w powiecie. A jak już woda wygrała i wdarła się na ulice, strażacy bronili mostu, aby się nie zatkał przepływ, bo co rusz trzeba było coś przepychać. Na przykład wielkie baloty słomy, Ewakuowali prawie 50 osób z zalanych domów. Tym, którzy zostali, dostarczali wodę i żywność. A nawet doili krowy u gospodarzy, używając agregatów prądotwórczych: bo we wsi nie było prądu.

Ludzie ze wsi – ci nie zalani – widzieli to wszystko i postanowili, iż strażakom też trzeba pomóc. Skrzyknęli się i zrobili jadłodajnię w farskiej Stodole. To dom spotkań przy kościele, który parafia użyczyła lokalnemu stowarzyszeniu. Każdy przyniósł co miał: ktoś kupił wodę, ktoś zrobił herbatę, a ktoś zupę, ktoś przywiózł chleb, a inny bigos i „krauzy” z mięsem. Wśród pomagających był i ksiądz proboszcz, który dziś jest dumny ze swoich parafian.

– Powódź pokazała iż mamy zgraną i zżytą społeczność, jeden drugiemu pomaga, nie trzeba choćby prosić, to była zupełnie spontaniczne działania. I to jest miłość bliźniego w praktyce – podsumowuje proboszcz.

Strażacy też są wdzięczni

– Momentami to dla nas było hardkorowe działanie, zwłaszcza jak ewakuowaliśmy ludzi z zalanych już domów, bo nurt był bardzo silny. Robiliśmy to pontonem z użyciem lin – relacjonuje prezes OSP Kórnica Tomasz Tomala. – Mamy jednak z tego satysfakcję, iż pomogliśmy. Ale podziękowania i to duże należą się też ludziom z Komornik za to, jak nas ugościli. Jestem pod wrażeniem. jaka to doskonale zorganizowana społeczność: sołtys, proboszcz, koło gospodyń, lokalni przedsiębiorcy i inni mieszkańcy. My pracowaliśmy non stop z przerwami godzinę-dwie, by przedrzemać, a oni nas odrywali od pracy, byśmy coś zjedli, donosili nam posiłki. Wzorcowo też sam zorganizowali w Stodole przy kościele punkt pomocy dla tych ewakuowanych, gdzie mogli zjeść i przespać się.

W takich chwilach solidarność jest bardzo ważna, a przyjaciół poznaje się w biedzie. Na wieść o powodzi strażakom z Kórnicy z drugiego końca Polski przyjechali pomagać w Komornikach druhowie z zaprzyjaźnionych jednostek: OSP Szpetal Górny, OSP Machnacz, OSP Kąkowa Wola, OSP Kowalewko. Jechali ponad 400 km. Sprzątają teraz wieś.

Czytaj także:

***

Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.

Idź do oryginalnego materiału