Pożar domu i stolarni w Starym Bostowie – kiedy życie płonie, dobro wraca

1 dzień temu
Jedna noc wystarczyła, by spokojny dom zamienił się w zgliszcza. Ogień zabrał dach i poczucie bezpieczeństwa, ale nie zdołał zgasić nadziei. Wokół Danuty i Artura Sobkiewicz oraz ich bliskich już gromadzą się ludzie, którzy wierzą, iż razem da się odbudować to, co strawił żywioł. Rodzina z tradycjami, która straciła dom i warsztat pracy

Danuta i Artur Sobkiewicz żyli w domu, który skupiał codzienność ich i pięciu bliskich osób. Pod jednym dachem toczyło się zwykłe życie: rozmowy, posiłki, planowanie kolejnych dni. To tam wracało się po pracy, tam odpoczywało, tam czuło się u siebie.

Obok domu działała przydomowa stolarnia. To było miejsce pracy i wysiłku, przestrzeń codziennych zadań i rzemiosła. Wszystko, co znane i ważne, mieściło się pod dachem, który dawał schronienie.

Stolarnia – serce domu i źródło utrzymania

Podczas pożaru spłonęła stolarnia wraz ze wszelkimi maszynami. Zniknęło miejsce, w którym na co dzień pracowano, naprawiano, tworzono rzeczy. Ta strata jest podwójnie bolesna: materialna i symboliczna – bo dotyczy serca codzienności, miejsca, które łączyło dom z pracą.

Dziś zamiast brzmienia narzędzi jest cisza i popiół. Każda spopielona deska przypomina o ty
Idź do oryginalnego materiału