

W niedzielę 16 marca w trakcie mszy świętej o godz. 16. w kościele w Otorowie (woj. wielkopolskie) doszło do dramatycznej walki o życie. U 74-letniego wiernego doszło do nagłego zatrzymania krążenia. Na jego szczęście w nabożeństwie uczestniczył także ratownik medyczny i strażak z OSP Otorowo.
Strażak wysłał wiernego po defibrylator. „Stwierdzili brak funkcji”
Jak relacjonuje Radio Poznań, strażak natychmiast wysłał innego wiernego, by ten pobiegł po defibrylator wiszący na ścianie siedziby firmy EkoLogi Team. „Ten pan siedział, osunął się, no i wzięli go na ziemię, stwierdzili brak funkcji ” — powiedział w rozmowie z rozgłośnią świadek zdarzenia.
Na Facebooku OSP Otorowo udostępniło filmik, na którym widać, jak wierny biegnie do defibrylatora, a następnie zatrzymuje samochód, by szybciej dostarczyć niezbędny sprzęt do kościoła. 74-latek odzyskał przytomność jeszcze przed przyjazdem karetki.
Defibrylator AED uratował życie 74-latkowi. „Chcemy zwrócić uwagę”
Lokalne media informują, iż defibrylator AED pojawił się w Otorowie z inicjatywy prywatnego przedsiębiorcy Jarosława Ziętkiewicza. „Pod uwagę brano czas dojazdów karetek do sołectw, co niestety czasami skutkowało brakiem możliwości niesienia szybkiej pomocy. Chcemy zwrócić uwagę mieszkańców, iż kiedy usłyszą dźwiękowy sygnał alarmowy, to znaczy, iż komuś trzeba udzielić pomocy, używając defibrylatora AED” — napisali strażacy z OSP Otorowo na Facebooku.
Skrót AED można rozszyfrować jako „automatyczny defibrylator zewnętrzny”. Ma za zadanie przywrócić prawidłową pracę serca po nagłym zatrzymaniu krążenia. „Wyposażony jest w dwie samoprzylepne elektrody, które przykleja się do klatki piersiowej. AED analizuje zapis rytmu serca i informuje dzięki komend głosowych czy wskazane jest wykonanie defibrylacji, czyli wyładowania prądu elektrycznego” — tłumaczą strażacy.