Zalew w Zamościu, sobotnie popołudnie. Wiatr znosi na środek tafli wody dmuchanego flaminga, na którym bawi się kilkuletnia dziewczynka. Dziecko zaczyna wołać o pomoc. Sytuację zauważa starszy ogniomistrz Łukasz Sowa, strażak z Państwowej Straży Pożarnej w Zamościu. Bez wahania rzuca się do wody i płynie w stronę dziecka. Widząc, iż ratunek jest już blisko, dziewczynka zeskakuje z flaminga, a strażak zabiera ją na brzeg. PRZECZYTAJ TEŻ: Niezidentyfikowany obiekt rozbił się w miejscowości Majdan-Sielec. Nie ma osób poszkodowanychInformacja o zdarzeniu trafiła do naszej redakcji dzięki żonie bohatera. "Mąż uratował dziewczynkę, którą wiatr zniósł na głęboką wodę. Nikt z plażowiczów, mimo iż byli bliżej, nie zareagował" – napisała w wiadomości.Na brzegu do strażaka podeszła kobieta, która podziękowała mu za pomoc.Czujność ratuje życieHistoria z zamojskiego zalewu pokazuje, jak łatwo o nieszczęście. Dmuchane materace to atrakcja dla dzieci, ale w połączeniu z silnym wiatrem stają się niebezpieczną pułapką. Wystarczy chwila nieuwagi, by maluch znalazł się na głębokiej wodzie.PRZECZYTAJ TEŻ: Zamość: Walczyli o jej życie, niestety śmierć wygrała. Kobieta zmarła w szpitaluRatownicy i strażacy apelują, by nad wodą zawsze zachować zdrowy rozsądek i nie spuszczać dzieci z oczu, choćby na chwilę. Plażowicze powinni także reagować na wołanie o pomoc, bo obojętność czasami może kosztować ludzkie zdrowie lub życie. Bohater na służbie i poza niąStrażacy zawodowo codziennie ratują życie i mienie, ale noszą w sobie gotowość do pomocy także poza służbą. Starszy ogniomistrz Łukasz Sowa dał przykład odwagi, odpowiedzialności i człowieczeństwa.To dzięki jego szybkiej reakcji wszystko skończyło się szczęśliwie.