Policja regionu Peel potwierdziła odnalezienie szczątków jednej z trzech osób zaginionych po dużym pożarze domu w Brampton. W tragicznym zdarzeniu, które wybuchło zaledwie dzień po innym pożarze zabijającym dwie osoby z tej samej rodziny, rannych zostały cztery osoby. Jedna z nich pozostaje w stanie krytycznym.
Do pożaru doszło przy Banas Way, w rejonie McLaughlin Rd. i Bramtrail Gate. Policjanci oraz strażacy przerwali prace wewnątrz budynku z powodu niestabilnej konstrukcji. Zastępczyni szefa straży pożarnej, Carrie Clark, podkreśliła, iż śledczy dokładnie i powoli przeszukują pogorzelisko, starając się zabezpieczyć budynek i stopniowo usuwać gruzy.
Ofiary i poszukiwania zaginionych
Jak przekazał insp. Mark Bell, jedna z czterech rannych osób — mężczyzna — znajduje się w bardzo ciężkim stanie, a jego zdrowie pogarsza się, co często zdarza się u osób poszkodowanych w pożarach. Dwoje dorosłych oraz pięcioletnie dziecko są w stanie stabilnym. Najmłodsza ofiara ma czuć się „stosunkowo dobrze”.
Policja potwierdziła, iż zaginionych pozostaje jeszcze dwóch członków wielopokoleniowej rodziny. Wstępne informacje od sąsiadów sugerują, iż w momencie wybuchu pożaru dziewięć osób mogło przebywać w domu, w tym dwie w piwnicy — te osoby już odnaleziono.
Śledztwo trwa
Bell poinformował, iż na tym etapie nie ma żadnych przesłanek wskazujących na charakter przestępczy zdarzenia, choć funkcjonariusze pozostają na miejscu, wspierając pracę zastępcy komendanta straży pożarnej Ontario.
Clark zaznaczyła, iż śledztwo jest bardzo czasochłonne. Każdy kawałek pogorzeliska jest przeszukiwany osobno, także po usunięciu gruzu — w poszukiwaniu dowodów takich jak czujniki dymu czy elementy instalacji, które mogą pomóc ustalić przyczynę pożaru.
W wyniku tragedii około 16 okolicznych mieszkańców musiało opuścić swoje domy. Będą mogli wrócić, kiedy straż pożarna uzna teren za bezpieczny.
Pytania o pozwolenia budowlane
Podczas konferencji burmistrz Brampton Patrick Brown zapytał o możliwe braki w dokumentacji budowlanej i pozwoleniach dotyczących domu. Szef straży pożarnej Andy Glynn zapewnił, iż wszystkie dokumenty zostaną przejrzane:
„Nie jestem pewien, co wykaże analiza. Jesteśmy zaniepokojeni i zrobimy wszystko, aby takie tragedie nie powtórzyły się w przyszłości”.
