Litewski sąd na trzy lata i cztery miesiące skazał Ukraińca Daniłła B., podejrzanego o udział w podpaleniu CH Marywilska 44, za podpalenie sklepu IKEA w Wilnie. Ukrainiec został oskarżony między innymi o popełnienie aktu terrorystycznego i nielegalne posiadanie materiałów wybuchowych.
Działali na zlecenie rosyjskich służb
Litewski prokurator Tomas Uldukis żądał dla Daniłła B. kary czterech lat więzienia. Wyrok został obniżony, gdyż sprawa rozpatrywana była w trybie uproszczonym.
„Kluczowe ustalenia są takie, iż oskarżony został uznany za sprawcę aktu terrorystycznego i w ocenie sądu działał w interesie rosyjskich służb” – powiedział po ogłoszeniu wyroku prokurator.
Kilka miesięcy temu litewscy śledczy ustalili, iż za atakiem na sklep IKEA w Wilnie stała zorganizowana grupa terrorystyczna. Jej działania koordynowały rosyjskie służby specjalne. Ładunek wybuchowy został podłożony 8 maja 2024 roku. Do eksplozji doszło w nocy, ale ogień został gwałtownie zauważony i opanowany.
Pięć dni później Daniłł B. został zatrzymany przez litewskie służby, gdy był w drodze na Łotwę. Miał przy sobie materiały, które miały mu pomóc w dokonaniu kolejnego pożaru, tym razem w Rydze. W chwili popełnienia przestępstwa Ukrainiec był niepełnoletni. Daniłł B. bywał też w tamtym czasie w Polsce. Z komunikatu Prokuratury Krajowej wynika, iż 11 maja 2024 roku otrzymał on od przebywającego na terenie Federacji Rosyjskiej Oleksandra V. polecenie udania się w pobliże CH Marywilska 44 w Warszawie i nagrania pożaru hali oraz akcji służb gaśniczych i ratunkowych. Ukrainiec w całości wykonał zlecone mu zadania. Polska prokuratura potwierdziła, iż Daniłł B. nie był osobą, która podłożyła ogień, ale był członkiem grupy podpalaczy. Litewski wyrok nie jest przeszkodą do skazania go w Polsce za udział w podpaleniu warszawskiego centrum handlowego.
Pożar CH Marywilska
Do pożaru Centrum Handlowego Marywilska 44 doszło 12 maja ubiegłego roku. Spłonęło w nim blisko 90 procent hali.
Liczba kupców poszkodowanych w wyniku pożaru oraz ich pracowników szacowana jest na około 2 tysiące osób. Śledztwo w sprawie pożaru zostało wszczęte już następnego dnia. Oględziny pogorzeliska rozpoczęto 30 lipca – niezwłocznie po uprawomocnieniu się decyzji nadzoru budowlanego zezwalającej na rozbiórkę spalonej hali. Łącznie w oględzinach udział wzięło 55 prokuratorów i 100 policjantów z Komendy Stołecznej Policji oraz innych jednostek garnizonu warszawskiego. Na miejscu pracowało jednocześnie 6 grup oględzinowych, w skład których wchodzili prokuratorzy, policjanci, technicy, biegli z Akademii Pożarniczej w Warszawie oraz operatorzy maszyn.
Premier Donald Tusk w sierpniu tego roku informował, iż pożar na Marywilskiej był efektem podpalenia na zlecenie rosyjskich służb.
„Wiemy już na pewno, iż wielki pożar na Marywilskiej był efektem podpalenia na zlecenie rosyjskich służb. Działania koordynowane były przez osobę przebywającą w Rosji. Część sprawców przebywa już w areszcie, reszta została zidentyfikowana i jest poszukiwana. Dopadniemy wszystkich” – napisał premier na portalu X.
Wiemy już na pewno, iż wielki pożar na Marywilskiej był efektem podpalenia na zlecenie rosyjskich służb. Działania koordynowane były przez osobę przebywającą w Rosji. Część sprawców przebywa już w areszcie, reszta została zidentyfikowana i jest poszukiwana. Dopadniemy wszystkich!
— Donald Tusk (@donaldtusk) May 11, 2025
Wspólne oświadczenie w tej sprawie wydali minister sprawiedliwości, prokurator generalnego Adam Bodnar i minister spraw wewnętrznych i administracji, koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak, w którym podali, iż polskie służby współpracują ze stroną litewską, gdzie również część sprawców realizowała działania dywersyjne. Przekazali, iż na podstawie zgromadzonych dowodów wiadomo, iż pożar był efektem podpalenia dokonanego na zlecenie rosyjskich służb specjalnych.
„Mamy pogłębioną wiedzę na temat zlecenia i przebiegu podpalenia oraz sposobu jego dokumentowania przez sprawców” – poinformowali.

1 godzina temu








