Strażacy apelują o nie wchodzenie na zamarzniętą taflę zbiorników wodnych. Pokrywa lodowa w niektórych miejscach jest bardzo cienka i pod wpływem niewielkiego choćby ciężaru może popękać.
Starszy kapitan Marcin Bajur rzecznik świętokrzyskich strażaków podkreśla, iż niskie temperatury w ostatnich dniach mogą zachęcać do tego, aby wejść na lód, ale wystarczy tylko chwila, aby doszło do nieszczęścia.
– Nigdy nie wiemy jakiej grubości jest tafla lodu, na którą wchodzimy. Zachowując się w ten sposób podejmujemy duże ryzyko utraty zdrowia, a choćby życia. W tym roku świętokrzyscy strażacy cztery razy wyjeżdżali do interwencji związanych z załamaniem się lodu. Wszystkie one dotyczyły zwierząt, które utknęły i potrzebowały pomocy – wyjaśnia.
Jeżeli już załamie się pod nami lód powinniśmy zachować spokój i próbować wydostać się na brzeg – mówi Piotr Molasy, prezes Świętokrzyskiego Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.
– jeżeli wpadniemy do wody z pewnością jej temperatura będzie bardzo niska. jeżeli podejmujemy decyzję, aby wejść na zamarznięta taflę powinniśmy wiedzieć jak zachować się w sytuacji, gdy lód pod nami się załamie. Mając ze sobą kolce lodowe mamy szansę na samodzielne wydostanie się. Pokrywa lodowa na takim zbiorniku jest śliska sama w sobie, a jeżeli jeszcze wypłynie na nią woda to dotarcie na brzeg staje się niezwykle trudne, a choćby niemożliwe – tłumaczy.
Świadkowie takiego zdarzenia powinni niezwłocznie zadzwonić po pomoc pod numer alarmowy 112. Nie powinno wchodzić na lód, by podjąć próbę pomocy. Można natomiast rzucić tonącemu jakiś konar i w ten spróbować wyciągnąć go na brzeg.