Wzrost bezpieczeństwa na stadionach

piotrkoj.pl 4 tygodni temu

Zdradzę wam tajemnicę której nigdy nie powiedzą wam dziennikarze sportowi, bo o tym nie wiedzą ze swoich lóż prasowych, osobnego wejścia dla dziennikarzy i darmowego cateringu. No albo wiedzą, ale mają w dupie.

Wzrost bezpieczeństwa na stadionach w Polsce, które od lat są jednymi z najbezpieczniejszych w Europie, to nie tylko kwestia miliona kamer na stadionach, ale i zmiany podejścia do organizacji meczów przez służby.

Bez porównania mniej jest agresji ze strony policji czy ochrony, mniej wyzwisk, mniej dehumanizujących kontroli. Brak blokowania toalet czy kateringu. Ludzie sobie chodzą/jeżdżą na mecze, a potem wracają i w 99 na 100 przypadków tyle.

Zupełnie jakby nie traktowanie ludzi jak bydło sprawiało, iż ci ludzie zachowują się inaczej. Ciekawe, nie?

A potem dzwoni PZPN, iż w sumie to wiecie, fajnie było z tym dopingiem, może by jakiś doping, jakaś oprawa…
No to się ludzie zebrali, przyjechali, oprawę zrobili, a tu klops. PZPN udaje, iż cię nie zna, a ochrona i policja pod stadionem pooglądała sobie archiwa z lat 90 i 00 i odtwarza film dokumentalny.

Jak blokujesz wejście ludziom, jak ich odsyłasz od bramki do bramki, jak stoją godzinami do wejścia na zimie, jak uderzasz ludzi tarczami, jak ich wyzywasz, jak każesz im się rozbierać do majtek, ściągać buty, obmacujesz po genitaliach, to ludzie się denerwują. Adrenalina, wkurw, poczucie oszukania, bo przecież to ich zaproszono. Ci którzy mieli prowadzić doping nie wprosili się tam, a zostali zaproszeni. A potem splunięto im w twarz.

Jak traktujesz kogoś jak bydło to jak bydło się zachowuje. I nie, to nikogo nie obraża, przecież te race na murawie nikomu nie wypadły z kieszeni. Celowo tam trafiły. Właśnie w odpowiedzi na traktowanie jak bydło.

Szkoda, iż to nie budzi waszego współczucia chociaż w połowie tak mocnego jak popalona sztuczna trawa do wymiany w castoramie za cenę paru biletów.

Rozwiązanie było ekstremalnie banalne. Ekstremalnie. Wystarczyło dotrzymać umowy którą się samemu zaproponowało. Wpuścić ludzi, wpuścić oprawę, byłby super doping, popalili by sobie race (i co z tego?), zrobili oprawę, parę razy zwyzywali Tuska (i co z tego?) i krok po kroku zaczęlibyśmy się zbliżać do dopingu znanego z najlepszych stadionów reprezentacyjnych na świecie, a nie do najgorszego.

No ale jednak już parę godzin przed meczem pokątnie, nieoficjalnie, zaczęto przekazywać, iż „przyszedł rozkaz z góry”, iż nie ma zgody na porozumienie PZPNu z ekipami kibicowskimi. I wszystko potem było już bezpośrednim następstwem i realiami dobrze znanymi z rządów obecnego premiera wiele lat temu.

A race? No nielegalne, co zrobić. Tak samo nielegalne jak chlanie z małpek na trybunach czy chlanie w lożach VIP, no ale tam to jakoś oburzenia nie budzi. Staczający się po schodach najebusy w biało-czerwonych czapeczkach też jakoś uchodzą płazem.

W Polsce co roku płonie kilkadziesiąt tysięcy rac na stadionach i jak dotychczas spalono dokładnie zero stadionów i zabiły one dokładnie zero osób. Może jednak nie ma się co z tymi zakazami wygłupiać? Bo race były, są i będą. W całej Europie, a wracają również na trybuny w Anglii.

No ale możecie być spokojni. Temat dopingu na meczach Reprezentacji w Polsce jest martwy na wiele lat, nie musicie się tym dalej martwić.

Szymon Janus

Idź do oryginalnego materiału