Barbarzyńcy w Myszkowie. Ulice zniszczone przez off-roadowców

9 miesięcy temu

To wydarzyło się naprawdę

W niedzielne południe, kiedy cała Polska zbierała datki i szykowała się do Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, senną, jeszcze niedawno wiejską część miasta Myszków najechali – jak nazwała ich „Gazeta Myszkowska” – wandale w terenówkach. Po ich rajdzie ulicą Pułaskiego przed górką Będusz nie dało się przejechać. Gruba warstwa błota ciągnęła się ponad kilometr do skrętu na Hutę Starą i dalej.

Droga wojewódzka – dojazd ze Śląska – przez 4 godziny była nieprzejezdna i wyłączona z ruchu od zjazdu na Pińczyce do ronda. Oficer prasowy Państwowej Straży Pożarnej w Myszkowie kpt. Adam Minkina potwierdził, iż 6 zastępów straży pożarnej brało udział w akcji usuwania ton błota łopatami, a potem zmywało drogę wodą. Pan Jerzy zrobił szczegółową dokumentację fotograficzną. Podmokłe po roztopach sprzed kilku dni okoliczne drogi, pola i łąki rozjechane niemiłosiernie. Zakopane po osie rasowane kolubryny trzeba było niejednokrotnie wydobywać używając wyciągarek. Jego pole i droga też zostały zniszczone. – Jeden taki pojazd uszedłby niezauważony. Kilkaset… to było jak szarańcza. Kiedy Krzysztof K. próbował zatrzymać zabawowiczów przy swoim domu, usłyszał od młodziaka za kierownicą: – A czy to twoja prywatna droga, śmieciu? Żałuje, iż nie spisał numeru, ale pamięta markę i model samochodu – amerykański dodge muflon. Ten i inne pruły jako Śląska Integracja Terenowa pod szyldem Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

Myszków. Offroadowcy rozjechali myszkowskie i lublinieckie drogi. Jechali na finał WOŚP. Policja bada sprawę https://t.co/o5usJsvZFr

— JAN NOWAK (@VpJAN) January 31, 2024

Dominik Lech się nie boi. Wali na swoim profilu na Facebooku prosto w oczy: „Prawie 300 ciężkich samochodów terenowych!!! Osoby, które na to pozwoliły, i organizatorzy tej hucpy będą odpowiadali za niszczenie dróg w Będuszu, takich jak ul. Folwarczna, Chopina, drogi polnej od Wyzwolenia do Pułaskiego i wszystkich, po których sobie zrobiliście ten wyścig. Syf róbcie na swoim podwórku!!!”. W dwa dni pod wpisem Lecha pojawiło się 366 komentarzy. Lokalny internet rozgrzewa się do czerwoności. Okaże się, iż rozjeżdżone tereny są wszędzie, którędy radosny, niefrasobliwy i bezczelny „rajd” podążył.

Miało być pięknie…

– Będziemy przejeżdżać przez takie miejscowości jak Żarki Letnisko, Myszków, Koziegłówki, Koziegłowy, Woźniki i kończymy w Konopiskach. Mamy ok. 70 kilometrów trasy, bo po lasach i łąkach Jury Krakowsko-Częstochowskiej i Wieluńskiej – zapowiadał w częstochowskim Radiu Jura Jakub Kulik, jeden z organizatorów. Zaczęło się od niewinnych spotkań znajomych.

– A doszliśmy do tego, iż rokrocznie przyjeżdża nam na imprezę 250 – 300 samochodów. Dwa lata temu było około 315 załóg. Jest największy przejazd samochodów terenowych do nas na imprezę, ekipy umawiają się na całym Śląsku – mówił podekscytowany Kulik. Ambitni organizatorzy założyli, iż 11. już edycja imprezy ma być zupełnie inna niż poprzednie.

Profesjonalną nowością w tym roku był wręczony uczestnikom opis trasy przygotowany przez przewodniczkę turystyczną i przyrodniczkę Luizę Sz.

A wyszło…

– Żaden to sport, żadna rozrywka, tylko wandalizm i zagrożenie publiczne. Organizatorzy tego wandalizmu chwalą się, iż zebrali około 100 tys. zł na WOŚP. A ile kosztować będzie naprawa dróg, odszkodowania za zniszczenia i wielogodzinna akcja straży pożarnej? – pyta Barbara Sroka.

Chciałby to też wiedzieć burmistrz Myszkowa Włodzimierz Żak. Następnego dnia na miejskiej stronie opublikował oświadczenie: „Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy to dobra i cenna inicjatywa, która wymaga jednak rozwagi i uwagi. Dając coś jednym, nie można zabierać drugim. Szkody, jakie wyrządził wczorajszy rajd samochodowy, będą kosztowały gminę sporo pieniędzy”. Prosi, by poszkodowani zgłaszali doniesienia na policję. Sam też przygotowuje pismo do organizatorów z żądaniem pokrycia kosztów i zadośćuczynienia. Stanowczo informuje, iż postara się, aby nie były to koszty gminy.

– Nic nie wiedzieliśmy o planowanych gościnnych występach na naszym terenie. Z pewnością byśmy je zastopowali – mówi „Angorze” Małgorzata Kitala-Miroszewska, rzecznik Urzędu Miasta w Myszkowie. Kiedy pytam, czy była poinformowana lokalna policja, dyplomatycznie uchyla się od odpowiedzi…

Dzikie rajdy terenowe samochodów i quadów na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej stały się w ostatnim czasie prawdziwą plagą. Na przykład 9 grudnia 2022 r. tacy „rajdowcy” rozjeżdżali łąki w Żarkach, w kierunku na Jaworznik, na Parchowotce i po drugiej stronie. Jeden z właścicieli sfilmował kolumnę około 20 terenówek wyjeżdżających z jego niszczonej łąki. Widoczny jest doskonale numer rejestracyjny. Przekazał dane lokalnej policji. Ta szuka…

– To skandal, iż nadleśnictwa wydają zgodę na takie jazdy po lasach. A już trzeba nie mieć rozumu, żeby komuś wjechać pędem na pole – złości się myszkowska rzecznik. Sztab WOŚP z Myszkowa też zorganizował rajd aut terenowych, ale odbył się on na wyznaczonym i zamkniętym terenie między Niegową a Biskupicami. – Żeby nie było wątpliwości: nikt tutaj nie występuje przeciwko Orkiestrze – podkreśla wielokrotnie Barbara Sroka. – Ale wszystko powinno być robione z głową i z przestrzeganiem zasady „nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe”.

Osie w błocie

Tymczasem w internecie toczy się zawzięta dysputa.

Michał Misiak: Chłopie daj żyć ludziom z jakąś pasją w tym smutnym i zapomnianym Myszkowie. Znajdź sobie jakieś hobby np offroad lub drift, nie wiem, lataj dronem może lub zbieraj kapsle.

Agnieszka Aga: Skoro pasja to trzeba sobie teren wykupić, stworzyć przeszkody i szaleć a nie niszczyć wszystko wokół.

Tomasz Pająk: Współczuję tym wszystkim negatywnie komentującym bo widać iż mają sztyl od miotły w 4literach. Przykro widzieć taka zazdrość iż ktoś ma jakieś pasje i realizuje je w jakiś sposób. Z tego co mi wiadomo straż pożarna brała bierny udział w wydarzeniu i zabezpieczała cała impreze więc pewnie byli tego świadomi.

Anita Konopacka: Nie wiem co jest gorsze – sam fakt, iż zniszczyliście czyjeś drogi czy Wasze prześmiewcze podejście i atakowanie autora, iż „się czepia”.

Przez takie zachowanie właśnie jest powszechna negatywna opinia o offroadowcach w Polsce. Dla Was to było kilkadziesiąt minut zabawy, dla okolicznych mieszkańców spory problem uniemożliwiający im normalne funkcjonowanie i dojazd do posesji. No ale przynajmniej „macie pasję”. Mam nadzieje, iż pasją strażaków widocznych na zdjęciach jest zamiatanie ulic bo jakoś nie widzę żeby ktoś z Was ruszył cztery litery i pomógł posprzątać syf który zostawiliście na publicznych drogach. No ale „liczy się pasja” a niech sprzątają i szkody naprawiają „nudni ludzie”. (Pisownia oryginalna).

– Każdy z uczestników odpowiada za swój w nim udział – mówi Jarosław Mazanek, redaktor naczelny „Gazety Myszkowskiej”. – Z 200 – 300 pojazdów, które niszczyły okolicę, pewnie większość uniknie konsekwencji. Trzeba im udowodnić udział w akcie wandalizmu. Za zanieczyszczenie drogi mandat może wynieść do 1500 zł. Mniej zaboli niszczenie upraw. Tu mandat wynosi do 500 zł lub nagana. Zostaje jeszcze odpowiedzialność cywilna wobec właścicieli zniszczonych dróg i upraw.

Idź do oryginalnego materiału