W rozmowie z CBS News byli szpiedzy ujawnili kulisy wieloletniej operacji Izraela, która zakończyła się masowymi eksplozjami pagerów Hezbollahu. - Tworzymy fikcyjny świat. Jesteśmy jak globalna firma produkcyjna. Piszemy scenariusz, a jednocześnie jesteśmy reżyserami, producentami i głównymi aktorami. Świat to nasza scena - mówi jeden z dawnych agentów Mosadu.
Byli agenci Mosadu zabierają głos. Ujawniono kulisy kluczowej operacji
Dwóch niedawno emerytowanych starszych agentów izraelskiego wywiadu w rozmowie z amerykańską stacją podzieliło się nowymi szczegółami na temat kluczowej operacji sprzed trzech miesięcy. Chodzi o masowe wybuchy pagerów, czyli bezprzewodowych urządzeń używanych do komunikacji przez członków Hezbollahu. Dochodziło do nich na terenie Libanu i sąsiedniej Syrii.
Jeden z rozmówców telewizji podkreślił, iż operacja wywarła znaczący wpływ na ówczesnego przywódcę libańskiej organizacji terrorystycznej - Hassana Nasrallaha - który miał osobiście zobaczyć wybuchające pagery należące do jego współpracowników. Według agenta, ze względu na "efekt psychologiczny" wywołany przez operację w szeregach Hezbollahu, stanowiła ona "punkt zwrotny wojny".
W celu ukrycia swojej tożsamości rozmówcy stacji mieli maski, a ich głosy zostały zmienione.
Byli agenci Mosadu w amerykańskiej stacji. Ujawnili kulisy eksplozji pagerów
17 września tysiące pagerów używanych przez członków Hezbollahu eksplodowało, raniąc przy tym nie tylko trzymające je osoby, ale także te stojące dookoła nich, i zabijając ponad dwadzieścia. Dzień później wybuchły jeszcze setki krótkofalówek, co powiększyło tylko bilans rannych i zabitych.
Atak gwałtownie został przypisany Izraelowi, który po ataku palestyńskiej organizacji terrorystycznej Hamas na południe kraju 7 października - i rozpoczęciu wojny z Hamasem w Strefie Gazy - zaczął prowadzić działania wymierzone również w Hezbollah. Wspierani przez Iran libańscy terroryści regularnie ostrzeliwali bowiem północ państwa żydowskiego, deklarując, iż jest to wyraz wsparcia dla Hamasu.
Z wypowiedzi jednego z agentów wynika, iż przygotowanie wrześniowej operacji rozpoczęło się 10 lat temu, przy użyciu krótkofalówek wypełnionych ukrytymi materiałami wybuchowymi. Streszczając: Hezbollah nie zdawał sobie sprawy, iż kupuje sprzęt od Izraela.
- Stworzyliśmy fikcyjny świat - mówi oficer posługujący się pseudonimem "Michael". Drugi etap planu z wykorzystaniem pagerów-pułapek rozpoczął się w 2022 r., kiedy to izraelski wywiad (Mosad) dowiedział się, iż Hezbollah kupuje pagery od tajwańskiej firmy.
By pomieścić w środku ukryte materiały wybuchowe pagery musiały być nieco większe niż przeciętnie. Ponadto, aby ustalić odpowiednią ilość materiału wybuchowego - który zraniłby tylko bojownika Hezbollahu korzystającego z pagera, a nie stojące w pobliżu osoby postronne - urządzenia były wielokrotnie testowane na manekinach. Z innych informacji medialnych wiadomo jednak, iż cel ten nie został do końca osiągnięty.
Mosad przetestował także wiele dzwonków. Chciano bowiem wybrać odgłos brzmiący na tyle sugestywnie, iż bojownik - chcąc odebrać "pilne połączenie" - natychmiast wyciągnąłby pager z kieszeni.
Eksplozja pagerów Hezbollahu. "Zrobiliśmy istne Truman Show"
Drugi agent - posługujący się pseudonimem "Gabriel" - powiedział, iż przekonanie Hezbollahu do przejścia na większe pager zajęło dwa tygodnie. Odbywało się to m.in. za pomocą fałszywych reklam na YouTubie, które promowały urządzenia jako pyłoszczelne, wodoodporne i z długą działającą baterią.
Następnie należało skłonić tajwańską firmę Gold Apollo do nieświadomego nawiązania współpracy z Mosadem, do czego wykorzystano firmy fasadowe, w tym jedną z siedzibą na Węgrzech. Hezbollah również nie miał pojęcia, iż współpracuje z Izraelem.
- Robimy coś w stylu "Truman Show", wszystko kontrolujemy zakulisowo. Z ich punktu widzenia, iż wszystko gra. Wszystko było w stu procentach "koszerne", włączając biznesmena, marketing, inżynierów, salon wystawowy, dosłownie wszystko - opisuje Gabriel.
Zdaniem Michaela Mosad posiada "całą paletę możliwości" jeżeli chodzi o tworzenie zagranicznych podmiotów, nieposiadających możliwych do prześledzenia związków z Izraelem. - Tworzymy fikcyjny świat. Jesteśmy jak globalna firma produkcyjna. Piszemy scenariusz, a jednocześnie jesteśmy reżyserami, producentami i głównymi aktorami, a świat to nasza scena - dodaje.
Kluczowa operacja Mosadu. "To był punkt zwrotny"
Do 17 września członkowie Hezbollahu mieli w swoich zasobach 5000 pagerów. Kiedy Izrael zainicjował atak, pagery zaczęły piszczeć. Użytkownikom polecono wówczas nacisnąć jednocześnie dwa przyciski, aby otrzymać przychodzącą "zaszyfrowaną wiadomość". Tak naprawdę chodziło jednak o to, aby upewnić się, iż w momencie eksplozji na urządzeniu znajdą się obie ręce użytkownika.
- Urządzenia eksplodowałyby choćby wtedy, gdyby osoba nie nacisnęła przycisków - przyznaje Gabriel.
Następnego dnia Mosad włączył do operacji walkie-talkie, z których część eksplodowała podczas pogrzebów osób zabitych dzień wcześniej przez wybuchające pagery. Jak twierdzi Gabriel, w wypadku eksplozji walkie-talkie chodziło raczej o "wysłanie sygnału" niż zabicie bojowników Hezbollahu.
- jeżeli taki człowiek prostu zmarł, to jest martwy i kropka. Ale jeżeli jest ranny, to trzeba go zabrać do szpitala, trzeba się nim zaopiekować, zainwestować pieniądze i wysiłki - mówi.
Wojna Izraela z Hezbollahem. "Oni są żywym dowodem"
- Ci ludzie bez rąk i oczu, spacerujący po Libanie, są żywym dowodem na to, iż nie można z nami zadzierać. Są chodzącym dowodem naszej wyższości na całym Bliskim Wschodzie - podkreśla agent, dodając, iż psychologiczny wpływ, jaki atak wywarł na ówczesnym liderze ugrupowania był "punktem zwrotnym wojny" Izraela z Hezbollahem.
Jak zapewnił, Hasan Nasrallah miał na własne oczy widzieć eksplodujące pagery, raniące jego ludzi. Wszystko miało się wydarzyć w jego bunkrze.
Kilka dni po ataku izraelskie siły powietrzne uderzyły w cele w całym Libanie, zabijając tysiące ludzi, w tym samego Nasrallaha. W listopadzie Izrael i Hezbollah zgodziły się na zawieszenie broni, które przewiduje, iż terroryści opuszczą granicę z państwem żydowskim, w zamian za wycofanie wojsk izraelskich z południowego Libanu i zaprzestanie nalotów.