Dzięki czujnikowi tlenku węgla udało się zapobiec tragedii w jednym z domów przy ulicy Równej w Tarnowie. Dwoje dzieci trafiło do szpitala z objawami podtrucia czadem, jednak szybka reakcja rodziny i służb ratunkowych zapobiegła najgorszemu.
Do zdarzenia doszło w niedzielę około godziny 18:00. Strażacy zostali wezwani do domu, gdzie zadziałał czujnik tlenku węgla. Mieszkańcy, czteroosobowa rodzina, natychmiast opuścili budynek i otworzyli okna, co pozwoliło na częściowe przewietrzenie pomieszczeń. Na miejscu interweniowały straż pożarna, pogotowie ratunkowe oraz policja.
Młodszy kapitan Dominik Ryba, rzecznik prasowy tarnowskiej straży pożarnej, powiedział, iż dwoje dzieci zgłaszało dolegliwości, a detektor pokazał ponad 200 ppm tlenku węgla. Dodał, iż po przybyciu strażaków urządzenie wskazywało jeszcze 70 ppm.
Najmłodsi domownicy, w wieku 2 i 13 lat, zostali przewiezieni do szpitala w Tarnowie. Byli przytomni, jednak z podejrzeniem podtrucia czadem pozostają pod obserwacją lekarzy.
Strażacy ustalili, iż źródłem ulatniającego się tlenku węgla mógł być nieszczelny piecyk gazowy służący do podgrzewania wody. W łazience, gdzie znajdowało się urządzenie, miernik wskazał choćby 270 ppm czadu — stężenie uznawane za bardzo niebezpieczne.
Młodszy kapitan Hubert Ciepły z komendy wojewódzkiej PSP w Krakowie podkreślił, iż przy takim poziomie tlenku węgla zatrucie organizmu następuje w krótkim czasie. Zaznaczył, iż gdyby nie czujnik, sytuacja mogłaby zakończyć się tragicznie.
Po zakończeniu działań strażacy dokładnie przewietrzyli pomieszczenia. Pozostali członkowie rodziny nie wykazywali objawów zatrucia.
Tlenek węgla, nazywany „cichym zabójcą”, jest bezwonny i bezbarwny, dlatego instalacja czujników czadu w domach może uratować życie. Strażacy przypominają o regularnych przeglądach piecyków gazowych i wentylacji, by uniknąć podobnych zagrożeń w przyszłości.