Firma wykonująca na zlecenie SM “Górnik” prace na dachu bloku przy ul. Brynowskiej zatkała papą przewody kominowe. Mogło dojść do tragedii

2 godzin temu
Firma wykonująca na zlecenie Spółdzielni Mieszkaniowej “Górnik” prace na dachu bloku przy ul. Brynowskiej 63 zatkała papą przewody kominowe. Z tego powodu w mieszkaniach pojawiło się wysokie stężenie tlenku węgla i gazu. Strażacy zarządzili ewakuację całego budynku, bo mogło dojść do tragedii. Spółdzielnia nie ma sobie jednak nic do zarzucenia.

Noc z 14 na 15 września. W tamten weekend rozpoczyna się w Polsce powódź. W Katowicach też leje jak z cebra, już od piątku. Kulminacja opadów nastąpi jednak w nocy z soboty na niedzielę. Towarzyszy im silny wiatr. Sytuacja jest groźna. W tym czasie realizowane są prace na dachu bloku przy ul. Brynowskiej 63, należącego do Spółdzielni Mieszkaniowej “Górnik”. Pracownicy spółdzielni wzywają zewnętrzną firmę do zabezpieczenia remontowanych przewodów kominowych. – Wystąpiła bowiem nagła konieczność zabezpieczenia kominów przed nawalnym deszczem, przez które deszczówka dostawała się do budynku, w którym trwał remont dachu, w tym remont kominów – tłumaczy Piotr Biernat, odpowiedzialny za kontakt z mediami w SM “Górnik”.

Mieszkańcy z sąsiedniego bloku obserwują prace. Te prowadzone na dachu w ciągu dnia. Na filmikach, które do nas trafiły, widać iż pracownicy zewnętrznej firmy nie są w żaden sposób zabezpieczeni, choćby kiedy zbliżają się do krawędzi dachu. To jednak nie będzie największy problem tego dnia.

Około północy z 14 na 15 stanowisko kierowania komendanta miejskiego Państwowej Straży Pożarnej w Katowicach odbiera zgłoszenie dotyczące wyczuwalnego zapachu gazu w budynku przy ul. Brynowskiej 63. Na miejsce jadą 4 zastępy straży pożarnej (OSP i PSP). Strażacy wykonują miernikami wielogazowymi pomiary na obecność gazów toksycznych w mieszkaniu osoby, która powiadomiła służby. Sprawdzają też pozostałe mieszkania znajdujące się w tym samym pionie kominowym. – W dwóch mieszkaniach, usytuowanych na 11. i 12. kondygnacji nadziemnej budynku, mierniki wskazywały stężenie CO (tlenek węgla – przyp. red.) zagrażające życiu lub zdrowiu ludzi. Równocześnie ze strażakami swoje pomiary na obecność gazów wybuchowych w mieszkaniach prowadzili pracownicy Pogotowia Gazowego. Przyrządy pomiarowe pracowników PG wskazywały w tych samych mieszkaniach stężenie gazów wybuchowych – informuje kpt. Rafał Gruszka, rzecznik prasowy PSP w Katowicach.

W związku z poważnym zagrożeniem zdrowia i życia lokatorów bloku, kierujący akcją zarządza ewakuację całego budynku. Kiedy ludzie wychodzą na zewnątrz, do strażaków docierają informacje o pracach remontowych prowadzonych na dachu. – Pracownicy firmy zewnętrznej z uwagi na przedostawanie się wody do przewodów kominowych zabezpieczyli je w sposób doraźny dzięki papy termozgrzewalnej. Konsekwencją tych działań było spowodowanie niedrożności przewodów kominowych. Kierujący działaniem ratowniczym podjął decyzję o zaprzestaniu ewakuacji mieszkańców budynku oraz zdjęciu papy przykrywającej kominy na dachu. Następnie, po udrożnieniu przewodów kominowych i przewietrzeniu mieszkań, strażacy oraz pracownicy Pogotowia Gazowego przeprowadzili ponownie pomiary na obecność gazów toksycznych i wybuchowych. Zagrożenia już nie było – wyjaśnia kpt. Gruszka.

Dodaje, iż można z całą pewnością stwierdzić, iż to właśnie zatkanie kominów papą było przyczyna pojawienia się wysokiego stężenia dwutlenku węgla i gazu. Jak wysokiego? Do naszej redakcji dotarły zdjęcia, z których wynika, iż w jednym z mieszkań stężenie tlenku węgla wynosiło prawie 1000 ppm. To realne zagrożenie życia. Strażacy nie potwierdzają tych wartości, ale głównie dlatego, iż w raporcie z akcji takich informacji się nie zawiera.

Jak w ogóle mogło dojść do zatkania przewodów kominowych? Czy ktokolwiek z SM “Górnik” nadzorował te prace i był świadomy zagrożenia? Piotr Biernat ze spółdzielni nie odpowiada wprost na nasze pytania. Zachwala tylko firmę, która wykonywała prace. – Spółdzielnia zawarła stosowną umowę z wykonawcą wyłonionym w przetargu, określającą obowiązki stron. Zgodnie z zapisami umowy i prawa budowlanego za odpowiednie zabezpieczenie budowy i realizację zadań zapobiegających zagrożeniom życia i zdrowia odpowiada kierownik budowy wyznaczony przez wykonawcę. Kierownik budowy jest zawsze jeden i przez cały okres ponosi całkowitą odpowiedzialność za przejęty teren budowy i wszystkie zdarzenia jakie mają tam miejsce. W imieniu spółdzielni realizacje prac monitoruje inspektor nadzoru. Zarząd SM Górnik mając świadomość występowania różnych zagrożeń związanych z realizacją zadań remontowych powierza te zadania zweryfikowanym w ramach postępowania przetargowego firmom. Przy wyborze wykonawców sprawdzane są m.in. kwalifikacje i uprawnienia pracowników, doświadczenie firmy, ubezpieczenie. I tak też było w tym przypadku, remont dachu został powierzony firmie z dużym doświadczeniu, która wcześniej realizowała dla spółdzielni z sukcesem inne roboty, w tym remont dachu. Zabezpieczanie dachu i kominów 14/15 września realizowane było zatem przez profesjonalny podmiot wykonujący remont. Nadzorujący postępy prac inspektor nadzoru z ramienia spółdzielni, podczas swojej obecności na budowie, nie stwierdził wykonywania prac bez zabezpieczenia – zapewnia Biernat.

Dwukrotnie dopytywaliśmy przedstawiciela SM “Górnik” o szczegóły tej sprawy, ale na poniższe pytania nie dostaliśmy odpowiedzi:

czy ktokolwiek z SM Górnik nadzorował te prace (chodzi o zabezpieczenie kominów)? jeżeli tak, to czy świadomie zezwolił na zatkanie przewodów kominowych? jeżeli nie, to dlaczego nikogo z SM Górnik nie było na miejscu, kiedy sytuacja była mocno awaryjna?

czy zarząd SM Górnik zdaje sobie sprawę, iż było o krok od tragedii? Z informacji (i zdjęć), które posiadam wynika, iż stężenie CO w wymienionych mieszkaniach wielokrotnie przekraczało dopuszczalne normy i bezpośrednio zagrażało życiu mieszkańców.

czy wspomniana firma zewnętrzna przez cały czas wykonywała prace na tym budynku albo wykonuje w jakimkolwiek innym zarządzanym przez SM Górnik?

Jak poinformował nas jeden z mieszkańców, w tym tygodniu zamierza złożyć w opisanej przez nas sprawie doniesienie do prokuratury. Chodzi o narażenie na utratę zdrowia lub życia mieszkańców bloku.

Idź do oryginalnego materiału