
Kilka dni temu w mediach społecznościowych pojawił się niepokojący wpis mężczyzny, który wynajął mieszkanie przy ul. Bukowej w Przasnyszu. Twierdził, iż od pierwszego dnia czuł tam coś złowrogiego, a jego psy stanowczo odmawiały wejścia do środka. Według jego relacji atmosfera w lokalu była ciężka, wręcz przytłaczająca. Gdy wprowadził się tam na początku lutego, gwałtownie zaczął odnosić wrażenie, iż mieszkanie ma mroczną przeszłość.
Próbował się ratować metodami znanymi z filmów – zapalił świece, rozsypał sól i czekał na efekty. Ale to dopiero początek tej dziwnej historii.
Nowy lokator miał złe przeczucia od pierwszej chwili. W mieszkaniu brakowało drzwi do kuchni i pokoju, a atmosfera była – jak to sam określił – „przytłaczająca”. Psy, które zwykle są wesołe i energiczne, tym razem stawiały opór, jakby coś w mieszkaniu wzbudzało ich strach. A potem zaczęły krążyć plotki. Mężczyzna opisał, iż od ekipy remontującej piwnicę budynku dowiedział się, iż w tym miejscu, aż sześciu mężczyzn położyło kres swojemu życiu w latach 80 – 90-tych, w okresie, gdy w okolicy funkcjonował ruch satanistyczny.
Mężczyzna postanowił działać. Zapalił świece w rogach mieszkania, rozsypał sól i… na chwilę poczuł ulgę. Ale potem przyszła wiadomość o wypowiedzeniu umowy najmu.
Sprawa mogłaby zakończyć się w cieniu internetowych dyskusji, gdyby nie poniedziałkowy wieczór, 24 lutego. O godzinie 20:44 mieszkańcy bloku przy ul. Bukowej dostrzegli coś, co ich zaniepokoiło, na balkonie mieszkania zapłonęły świece. Przerażeni możliwością wybuchu pożaru, natychmiast wezwali służby ratunkowe.
– Ktoś zapalił świeczki na balkonie, co wzbudziło obawy mieszkańców. Na miejsce zadysponowano trzy zastępy straży pożarnej. Pojawił się też patrol policji – relacjonuje asp. Daniel Kołodziejczyk, starszy dyżurny stanowiska kierowania KP PSP w Przasnyszu.
Strażacy przy pomocy drabiny dostali się na balkon i ugasili świece. Wewnątrz mieszkania nikogo nie było.
– Na miejscu zdarzenia nie zastano lokatora. Wezwano właścicielkę mieszkania, która otworzyła drzwi do lokalu – poinformowała asp. Ilona Cichocka, oficer prasowa KPP w Przasnyszu.
Niezależnie od tego, czy w mieszkaniu rzeczywiście kryje się jakaś mroczna tajemnica, czy to jedynie siła plotek i sugestii, jedno jest pewne, cała sytuacja mogła skończyć się znacznie gorzej. Otwarty ogień na balkonie w bloku to zawsze ryzykowna decyzja, a gdy do gry wkracza strach, łatwo o panikę i nieprzewidziane konsekwencje.
aś/jb