Najpierw właściciele nowych mieszkań i domów, potem hoteli i mieszkań na wynajem, a na końcu każdy właściciel mieszkania i domu w Polsce. Nowe przepisy zmieniają zasady bezpieczeństwa w polskich domach. Rozporządzenie podpisane pod koniec ubiegłego roku wprowadza obowiązek, którego zlekceważenie może kosztować nie tylko pieniądze, ale choćby życie.

Fot. Pixabay
Bezpieczne domy? Teraz to wymóg prawa
Nowe rozporządzenie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, podpisane przez Tomasza Siemoniaka, sprawia, iż czujniki dymu i tlenku węgla przestają być dobrowolnym dodatkiem do mieszkania. Teraz staną się obowiązkowym elementem wyposażenia każdego budynku mieszkalnego w Polsce. Rozporządzenie obowiązuje od grudnia 2023 roku, ale jego wdrażanie zostało rozłożone w czasie.
Najpierw deweloperzy i wynajmujący
Zmiany zaczynają się od nowych inwestycji mieszkaniowych. Od 23 grudnia 2024 roku każde nowe mieszkanie będzie musiało mieć zainstalowane urządzenia wykrywające dym i czad – i to już na etapie odbioru lokalu. Dla deweloperów to nowy standard, którego nie można obejść.
Kolejną grupą objętą przepisami są właściciele lokali na wynajem krótkoterminowy. Pensjonaty, apartamenty Airbnb i inne nieruchomości udostępniane gościom muszą być wyposażone w czujniki najpóźniej do końca czerwca 2026 roku. Tu nie chodzi tylko o zgodność z prawem – w razie pożaru to właśnie tacy goście są najbardziej narażeni, bo nie znają układu pomieszczeń ani dróg ewakuacyjnych.
Czas dla właścicieli domów i mieszkań – do 2030 roku
Najwięcej czasu w dostosowanie mają właściciele już istniejących budynków jednorodzinnych i mieszkań. Obowiązek montażu zacznie ich dotyczyć od 1 stycznia 2030 roku – ale tylko wtedy, gdy w nieruchomości znajduje się urządzenie spalające paliwo, takie jak piec na węgiel, kominek, gazowy piecyk czy kocioł olejowy. Chociaż to dopiero za kilka lat, warto już teraz zaplanować taki wydatek.
Dym i czad – wciąż niedoceniane zagrożenia
Według danych MSWiA, co roku w Polsce w wyniku pożarów budynków ginie średnio ponad 450 osób. Setki innych ulegają zatruciu tlenkiem węgla – bezwonnym i bezbarwnym gazem, który może zabić we śnie. Wystarczy niewielki przeciek z niesprawnego pieca, by doszło do tragedii.
Szczególnie narażone są osoby starsze, dzieci i osoby z przewlekłymi chorobami układu oddechowego. W nocy, bez sygnału alarmowego, mieszkańcy nie mają szans się obudzić i uciec.
Polska dogania Europę
Obowiązek montażu czujników to krok w stronę standardów znanych z Europy Zachodniej. W Niemczech, Wielkiej Brytanii czy Szwecji podobne przepisy obowiązują już od lat. Efekty? Jak podaje Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, w krajach, które wdrożyły takie regulacje, liczba zgonów w pożarach spadła od 15 do choćby 30 procent.
W Wielkiej Brytanii, gdzie czujniki są obowiązkowe od lat 90., udało się zredukować liczbę ofiar pożarów o ponad połowę. To pokazuje, iż inwestycja w jedno małe urządzenie potrafi przynieść ogromną zmianę.
Ile to kosztuje?
Ceny czujników zaczynają się od kilkudziesięciu złotych. Prosty model dymu można kupić za 50 zł, czujnik tlenku węgla to koszt rzędu 100–150 zł. Droższe wersje, z łącznością Wi-Fi czy funkcją wysyłania powiadomień na telefon, mogą kosztować choćby 500–600 zł. W przypadku większych budynków potrzebnych będzie kilka sztuk, a koszt montażu może sięgnąć choćby kilku tysięcy.
Wielu właścicieli będzie próbowało przerzucić te koszty na najemców – szczególnie w dużych miastach, gdzie rynek najmu jest konkurencyjny. Warto jednak dodać, iż niektóre firmy ubezpieczeniowe już teraz oferują zniżki dla właścicieli, którzy mają certyfikowane czujniki.
Sam zakup to za mało. Trzeba o nie dbać
Eksperci przypominają: czujnik musi być zamontowany we adekwatnym miejscu i regularnie testowany. Wielu Polaków kupuje urządzenie, przyczepia na ścianie i… zapomina o nim na lata. Tymczasem czujnik z rozładowaną baterią albo zabrudzony kurzem może nie zadziałać wtedy, gdy będzie naprawdę potrzebny.
W przypadku czujników czadu ważne jest też miejsce instalacji – zbyt wysoko lub zbyt nisko może nie wykryć gazu na czas. Dlatego producenci zalecają konsultację ze specjalistą lub przynajmniej dokładne zapoznanie się z instrukcją.
Choć dla wielu Polaków obowiązek montażu czujników to kwestia przyszłości, warto nie czekać na ostatni moment. Nowe przepisy mają jeden cel: ratować życie. Im szybciej czujniki znajdą się w naszych domach, tym większa szansa, iż statystyki śmiertelnych wypadków w końcu zaczną spadać.