Do dramatycznych wydarzeń na Śląsku doszło w nocy z soboty na niedzielę 29 grudnia. W kamienicy przy ulicy Głębokiej 32 wybuchł pożar. Chwilę później kamienica się zawaliła. Ogień przeniósł się także na co najmniej jeden sąsiedni budynek.
Cieszyn. Dwie osoby zginęły po pożarze kamienicy
W momencie tragedii w kamienicy przy ulicy Głębokiej przebywały trzy osoby. Pozostałych ośmiu lokatorów tego budynku nie było w domu podczas pożaru. Jednej z nich udało się wydostać o własnych siłach. Dwóch osób przez kilka godzin poszukiwały służby. Ostatecznie nie udało się ich odnaleźć. W wyniku katastrofy zginęli 46-letni Bogumił M. oraz 78-letnia Halina W.
– Po godzinie 21 na drugiej kondygnacji ze strony zewnętrznej została zlokalizowana jedna osoba, która została wydobyta i przekazana do namiotu do dalszych czynności policji i prokuratury. Dwie godziny później została znaleziona druga osoba – powiedział szef Państwowej Straży Pożarnej Mariusz Feltynowski dodając, iż u obu osób nie było żadnych oznak życia.
Cieszyn. Wstrząsające relacje ocalałych
W rozmowie z „Faktem” mieszkająca na przeciwko Urszula Karcz nie kryje poruszenia tym, co się stało. – Tyle lat się znałyśmy z Halinką. U niej ostatnio ekipa remontowa coś robiła. Iskrzyło jej się z kontaktów – stwierdziła. 83-latka opisywała, iż w feralny poranek tuż po godzinie 4 w nocy obudził ją ogromny huk.
– Wszystko legło w gruzach, ludzie uciekali, widziałam buchające płomienie ognia. Moje szafki się pootwierały, całe szkło się potłukło. To był przeraźliwy huk i pełno dymu. Przez okno spojrzałam na ulicę, tam było piekło. Po chwili zapukali ratownicy i krzyczeli do mnie „wychodzić szybko, bo był wybuch” – relacjonowała.
Kobieta przyznała, iż nie wie, czy uda jej się kiedykolwiek wrócić do swojego mieszkania, które kilka lat temu wyremontowała. – Najważniejsze, iż żyję. Po tym wybuchu zakwaterowali mnie w schronisku młodzieżowym w Cieszynie. Mam tu maleńki pokoik i ciepło. Nie wiem, czy kiedykolwiek wrócę do swojego mieszkania. Mojej znajomej Halinki mi będzie brakować – podkreśliła.
„Usłyszeliśmy potworny huk, jakby bomba wybuchła”
Tragiczny dzień wspomina również Gertruda Michalak. – W niedzielę z synem graliśmy w brydża, potem się położyliśmy spać. Chwilę przed tą tragedią się obudziłam. Nie mogłam spać i patrzyłam na naszą choinkę. Wtedy usłyszeliśmy potworny huk, jakby bomba wybuchła. Okazało się, iż ściana naszej kamienicy wypadła na ulicę. Wszystko zaczęło się palić, nasze mieszkanie i sąsiadki z drugiego piętra również. Zdążyliśmy uciec na ulic – tłumaczyła 85-latka na łamach „Faktu”.
Cieszyn. Dlaczego doszło do pożaru?
Na razie służbom nie udało się ustalić, w jakich okolicznościach doszło do tragedii. Wiadomo, iż kamienica nie była ogrzewana gazem a ogrzewanie pochodziło z sieci miejskiej. Jedna z hipotez zakłada, iż winę za to, co się stało, ponosi człowiek. – Dopóki nie będziemy mieli ustaleń i ekspertyz biegłych nie jesteśmy w stanie, ani tego potwierdzić, ani zaprzeczyć. Na tym etapie bierzemy pod uwagę każdą możliwą wersję tego zdarzenia, od nieszczęśliwego wypadku do celowego działania – skomentował Paweł Nikiel, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Bielsku-Białej.
Burmistrzyni Cieszyna wykluczyła jedynie, iż do katastrofy doszło z powodu awarii w mieszkaniu Haliny W., ponieważ przed świętami Bożego Narodzenia w lokalu był prowadzony remont instalacji elektrycznej.
Czytaj też:
Wstrząsające relacje świadków tragedii w Cieszynie. Są nowe informacje służb