Błyskawiczna reakcja
Wrzesień 2024 roku na Opolszczyźnie zapisał się w tragiczny sposób. Od 9 do 13 września intensywne opady deszczu doprowadziły do tragicznych skutków. W zaledwie kilka dni w regionie spadło choćby 200–250 mm wody, czyli wielokrotność średnich miesięcznych norm. Już wtedy pojawiły się pierwsze podtopienia, a sytuacja stawała się coraz cięższa.
15 września napierająca woda zniszczyła trzy najważniejsze mosty. Most na rzece Opawce doznał poważnych uszkodzeń, został podmyty i zamknięty zarówno dla samochodów, jak i pieszych. Most drogowy w okolicach ul. Opawskiej także został uszkodzony przez podmycie fundamentów. Został częściowo zniszczony przez wysoką wodę, co spowodowało jego całkowite zamknięcie do czasu odbudowy. Po innych mniejszych mostach nie było prawie śladu.
W obliczu dramatycznych doniesień druhowie z OSP Żychlin nie czekali ani chwili.
czytaj także: Kryminalni zatrzymali młodego kierowcę. Cały towar chował w paczce po chrupkach
- Tego samego dnia zwołana została zbiórka z osobami które chcą włączyć się bezpośrednio w działania związane z zbiórką charytatywną dla powodzian oraz osób chętnych wyjechać do bezpośrednich działań na zalane tereny. Nie trzeba dodawać, iż każdy członek naszej jednostki wyraził chęć pomocy, padła jasna decyzja - działamy! - opisują druhowie z OSP.
Każda para rąk była potrzebna; zarówno w sortowaniu, pakowaniu i transporcie darów, jak i w bezpośredniej pomocy powodzianom.
- 16 września rozpoczęliśmy ogłoszoną dzień wcześniej zbiórkę charytatywną dla powodzian. Już pod koniec tego dnia, wiedzieliśmy, iż odzew jest ogromny - a to nas bardzo cieszyło. Można powiedzieć, iż pomimo zróżnicowanych poglądów zjednoczyliśmy przynajmniej troszkę naszych mieszkańców. - dodają druhowie.
Do zbiórki dołączyli się także pracownicy naszej redakcji, oraz nasi czytelnicy przynosząc dary do naszego biura, które następnie przekazaliśmy druhom z Żychlina.
Jak dodają to był intensywny czas dla nich wszystkich. Duża ilość ratowników z jednostki wracała do domów tylko na parę godzin. Sortowanie zebranych materiałów, pakowanie ich na palety, w ostatnim etapie na pojazdy które transportowały wszystkie dary - była to ogromna akcja pod względem logistycznym.
- O godzinie 1:00 już 19 września spotkaliśmy się na placu naszej jednostki - w pełni gotowi do działań. Warto pamiętać, iż podczas gdy naszych pięciu strażaków pojechało pomóc na tereny objęte powodzią - na miejscu zostali również strażacy którzy objęli pewnego rodzaju ,,dyżur" na czas nieobecności reszty. - dodaje jednostka.
czytaj także: Ruszył nabór na nowe mieszkania. "Są najtańsze na rynku"
Ciężarówki z darami dotarły do Głuchołaz, a widoki, które zastali strażacy, były wstrząsające. Zniszczone domy, ulice pełne błota, dramat ludzi, którzy w jednej chwili stracili dorobek życia. Dary zebrane przez mieszkańców trafiły bezpośrednio w ręce potrzebujących.
- Po wypakowaniu ciężarówki, zostaliśmy skierowani do centrum miasta, tam widoki były jeszcze tragiczniejsze, wszystko co nas otaczało ukazywało moc żywiołu z którym niestety nie da się wygrać, przyznajemy, iż wszyscy na własne oczy widzieliśmy coś takiego pierwszy raz w życiu. - relacjonują druhowie.
Trzy dni intensywnych działań były ogromnym wysiłkiem, ale też lekcją solidarności i dowodem na to, iż w obliczu katastrofy można liczyć na bezinteresowną pomoc.
Powódź 2024 w Głuchołazach pokazała, jak bezsilny bywa człowiek wobec żywiołu, ale też jak wielką siłę ma wspólnota. Strażacy z Żychlina, mieszkańcy gminy, okoliczne miejscowości, a także nasi czytelnicy – wszyscy udowodnili, iż w najtrudniejszych chwilach potrafimy być razem.
Inicjatywa druhów z OSP Żychlin pokazała, iż są gotowi pomagać wszędzie i zawsze bez zastanowienia.