Dziś w cyklu Wieści z minionej niedzieli wracamy do wydarzeń sprzed ponad 140 lat. „Gazeta Świąteczna” w wydaniu z 10 września 1882 roku opisała dramat, jaki rozegrał się tydzień wcześniej w Białej Podlaskiej. W ciągu kilku godzin spłonęła znaczna część miasta – od ulicy Lubelskiej i Reformackiej po jedną stronę rynku. Zginęli ludzie, setki mieszkańców utraciły dorobek życia. To wydarzenie na długo zapisało się w pamięci lokalnej społeczności i stało się gorzką lekcją dla powstającej wtedy straży ogniowej.Pożoga w mieścieBiala podlaska. Wspominaliśmy razy kilka w gazecie o straży ogniowej bialskiej, która się tam przed paru latami zawiązała, aby bronić miasto od wypadków ognia, ale jakoś zawsze jej czegoś brakowało, to zgody, to ładu i nie wiedzieć już czego, dosyć, iż ciągle, jak to mówią, kulała na nogi i nie było z niéj nikomu ani pożytku, ani pociechy. Aż oto nadeszła chwila groźna, kiedy miastu potrzeba było ratunku nie lada, straży sprawnej, rączej i na pierwszy błysk ognia gotowej, aby nie dało rozhulać się temu żywiołowi.W zeszłą niedzielę, dnia 3 września, w południe zapaliła się szopa na końcu miasta. Płomienie, nie powstrzymane w zaczątku, przeniosły się na inne budynki i następnie rozszerzały się coraz dalej, wiatr prze. rzucał iskry i głównie na dalsze miejsca, rozniecając nowe źródła ognia, aż nareszcie pożar objął kilka ulic sąsiednich: Krzywą, Lubelską, Reformacką, Jatkową, połowę Brzeskiej i jedną stronę rynku. Straż Bialska nie potrafiła strasznemu żywiołowi dać rady, chociaż kilku jej członków z wielką odwagą i przytomnością rzucało się do ratunku.Czytaj też: Pożar w Białej. Łotry podpaliły stodółkę na ulicy KrzywejKiedy ogień coraz dalej się rozszerzał i groził całemu miastu, przyjechała koleją żelazną straż ogniowa z miasta gubernjalnego Siedlec. Ale i ta nie mogła już wystarczyć, więc zatelegrafowano aż do Warszawy, wzywając pomocy ztamtąd. Na to wezwanie jeden oddział straży warszawskiej został wysłany o godzinie 10 wieczorem umyślnym pociągiem do Biały. Zanim jednak warszawiacy dojechali do Łukowa, dowiedzieli się, iż niema już po co jechać dalej, bo pożar w Białej skutkiem zmiany wiatru sam ustal; więc wrócili na miejsce. Ogień zniszczył do szczętu 200 domów i więcej niż drugie tyle różnych innych budowli. Ruchomości do pogorzelców należące poszły z dymem, mnóstwo rodzin pozostało bez dachu, bez mienia i bez
żywności. Nie odbyło się i bez ofiar w ludziach.Na drugi dzień ciekawi oglądali na zgliszczach szczątki zwłok 18 letniego młodzieńca z nogami i rękami spalonemi na węgiel, czaszką spopieloną i spieczonemi płucami. Mówiono, iż dwoje dzieci, a może jeszcze więcej ludzi w ten sam sposób zginęło. Każdemu smutno choć zdaleka slyszeć o takiém nieszczęściu, a jakże to biedują nieszczęśliwi pogorzelcy, nie wiedząc co teraz z sobą począć. Ale co się stało, to już się nie wróci; tylko może służyć za naukę na przyszłość. Oby ta nauka przynajmniej posłużyła straży ogniowej ochotniczej bialskiej, oby podniosła ją z tej ospałości, w jakiej się znajdowała dotąd i zrównała ją ze strażami ochotniczemi po innych miastach, gdzie już straże takie istnieją i dzielnie pełnią swe zadanie.Straże ogniowe w regionieOchotnicza straż ogniowa w Białej Podlaskiej została powołana w 1874 roku, a w 1878 roku uzyskała oficjalną rejestrację w Urzędzie Gubernialnym w Siedlcach. Wpis ten zachował się w dokumentacji administracyjnej Królestwa Polskiego i potwierdza formalne uznanie jednostki. Była to jedna z pierwszych straży na terenie guberni siedleckiej – wcześniejsze powstały m.in. w Siedlcach (1871) i Łukowie (1873). Początki bialskiej straży były skromne. Dysponowała jedynie ręcznymi sikawkami, beczkami, bosakami i drabinami. Cała zabudowa miasta była wówczas drewniana i kryta słomą, co czyniło Białą wyjątkowo podatną na pożary. Już w latach 70. i 80. XIX wieku prasa warszawska i lokalna kilkakrotnie donosiła o groźnych pożarach w mieście – wystarczyła iskra z pieca, aby ogień ogarnął całe ulice.Straż ogniowa była organizacją ochotniczą, co oznaczało, iż jej członkowie pełnili służbę bez wynagrodzenia. Utrzymywała się głównie ze składek mieszkańców, a także dotacji miejskich. W strukturze wyróżniano sekcje sikawkowych, toporników i oddziały zabezpieczające, wzorowane na regulaminach zatwierdzanych przez władze gubernialne. Naczelników straży wybierano spośród lokalnych notabli i urzędników.Na tle innych miast Królestwa Polskiego straż bialska rozwijała się powoli. Brakowało wyszkolenia i funduszy na nowoczesny sprzęt, a mieszkańcy często krytykowali jej ospałość. Potwierdza to relacja „Gazety Świątecznej” z września 1882 roku, kiedy w Białej wybuchł jeden z największych pożarów XIX wieku. Straż ogniowa nie była w stanie opanować żywiołu, mimo odwagi części strażaków. Do akcji musiała przybyć straż z Siedlec, a także posiłki szykowane w Warszawie. Źródła wskazują, iż dopiero katastrofa z 1882 roku przyczyniła się do stopniowej poprawy organizacji i wyposażenia jednostki. Od końca XIX wieku bialska straż ogniowa stawała się coraz bardziej widoczna w życiu społecznym miasta – uczestniczyła w uroczystościach religijnych, patriotycznych i charytatywnych, a jej działalność dokumentowały lokalne kroniki.Więcej tekstów z cyklu Wieści z minionej niedzieli: