Strażacy z Ukrainy zbierali u nas doświadczenia

1 rok temu

Strażacy z Ukrainy. Dwie drużyny strażaków ochotników

– W naszej gminie jest 21 strażaków ochotników. Dlatego też tworzą dwie drużyny. Blisko przebiega autostrada Kijów – Czop. I oni często wyjeżdżają nie tylko do pożarów. Ale i do wypadków – powiedziała „Opolskiej” Ala Karpiuk, wójt gminy Omelana w obwodzie Równe.

– Przyjechaliśmy do Polski, by z bliska zobaczyć, jak szkoli się ochotników. Jak OSP u was funkcjonuje – dodaje pani wójt.

– Jesteśmy nie tylko pod wrażeniem tego, jak jest wyposażona i jak działa straż. Zajęcia praktyczne przygotowujące do udzielania pierwszej pomocy, korzystania z numerów telefonów alarmowych organizuje się u was już dla 6-letnich dzieci. Takich programów u nas jeszcze nie ma.

Goście z Ukrainy mieszkali w ośrodku szkoleniowym OSP „Strażak” w Turawie. I mogli liczyć na dobrą troskliwą opiekę.

– Przyjęliśmy ich tak, jak wypada przyjąć gości: Gość w dom, Bóg w dom – zapewnia Aleksandra Ambros-Dorota, kierowniczka ośrodka. – Zapewniamy im zakwaterowanie i wyżywienie. Jeździmy z nimi do jednostek OSP w regionie.

– Czujemy się tu bezpiecznie – mówi pani Natalia Kapustina, naczelnik oświaty w gminie Omelana. – W pierwszy poranek obudziłam się rano. Zwyczajnie śpiewały ptaki. Nie nasłuchiwałam alarmu ani sygnałów w telefonie o niebezpieczeństwie. To było pierwsze mocne doświadczenie: Nareszcie jest spokój. W związku z tym bardzo chciałabym czuć taki spokój w mojej ojczyźnie.

Takich mamy sąsiadów

– Przyjechałem tutaj, bo chcę być strażakiem ochotnikiem. Ponieważ bezpieczeństwo naszego kraju jest najważniejsze – podkreśla pan Bułat z Równego.

– Mamy takiego sąsiada, iż musimy się liczyć ze wszystkim. I z gaszeniem pożarów po agresji, i z użyciem przez niego broni chemicznej. Dlatego też potrzebujemy szkolenia. Pobyt w Polsce, która jest silnym państwem, ma w tym pomóc. Nam jeszcze daleko do tego. Ale mamy do czego dążyć, od kogo się uczyć. Wiem, iż możemy liczyć na wsparcie Polaków.

– Pokazujemy im funkcjonowanie zawodowej straży oraz pracę ochotników – informuje Andrzej Latusek, naczelnik OSP w Kadłubie Turawskim. – Zaznajamiamy ich ze sprzętem, jakiego używamy. Zaprosiliśmy ich m.in. na zawody pożarnicze. Ale i do zwiedzania Góry św. Anny. Spotkał się z nimi także Waldemar Pawlak, prezes Zarządu Głównego OSP.

– Chcemy im pomóc w zakładaniu OSP na zasadach, które u nas od dawna się sprawdzają – dodaje. – Przetłumaczyli sobie nasz statut i po pewnych modyfikacjach. Chcą go wprowadzać u siebie. Mają mnóstwo pytań. Na Ukrainie od II wojny światowej nie było strażaków ochotników. Wiele rzeczy jest dla nich nowością. Łącznie z tym, iż strażak ochotnik za swoją służbę nie dostaje pieniędzy.

Razem ze strażakami gościli w Polsce przedstawiciele fundacji, która zajmuje się pomocą sprzętową dla miast w strefie przyfrontowej.

– W ciągu ostatniego półrocza kupowaliśmy sprzęt, przede wszystkim używany, w Polsce – mówi Andrzej Twardowski, członek fundacji. – Ale sprowadzamy go też z Niemiec oraz z Holandii i z Wielkiej Brytanii. W ciągu trzech tygodni właśnie z Anglii mamy dostać samochód kuloodporny. Trafi do Bachmutu. Będzie służył do ewakuacji ludzi z linii frontu.

Idź do oryginalnego materiału