Paulina Zaborowska: Kiedy była pani małą dziewczynką i myślała o byciu strażaczką, to co sobie pani wyobrażała?
Agnieszka Wojciechowska: Jak była małą dziewczynką, to w ogóle sobie nie wyobrażałam strażaczki. Widziałam tatę, który był strażakiem, dziadka, który był strażakiem, później brat wstąpił do straży, ale nigdy nie pojawiała się idea strażaczki.
Wielu mężczyzn wychodzi z założenia, iż nie wolno nam wszystkiego, mamy ograniczenia. Zastanawiam się, jak mocno dotknął pani męski szowinizm.
Kluczem do sukcesu było to, iż ja nie walczyłam ze stereotypami. Jest jeden rozdział, pt. „Kobieta trzmiel”. Piszę w nim, iż amerykańscy naukowcy stwierdzili, iż trzmiel ma za małą powierzchnię, żeby latać. I tak jest ze mną. Nie wiedziałam, iż istnieje coś takiego jak stereotyp związany z kobietą w tym zawodzie. Jak tylko wstąpiłam do straży, po prostu robiłam swoje. Latałam.