System alertów źle zadziałał. "Wielka panika" w Los Angeles

5 dni temu

Mieszkańcy Los Angeles przeżyli kolejny wstrząs, kiedy w czwartek po południu otrzymali na swoje telefony alerty o ewakuacji. Jak się okazało wiadomość została nadana omyłkowo do wszystkich odbiorców na terenie całego 10-milionowego hrabstwa, choć pożary nie objęły całego regionu.

Do niebezpiecznego incydentu doszło w amerykańskim hrabstwie Los Angeles, które od kilku dni walczy z największymi pożarami w historii. W miniony czwartek tamtejszy odpowiednik "Alertu RCB" nie zdał egzaminu, ponieważ powiadomienie o ewakuacji trafiło na telefony wszystkich odbiorców w hrabstwie, czyli około 10 mln osób.

False alert was sent to all of Los Angeles
True incompetency on full display pic.twitter.com/aSGFlKkPlq

— Bardya (@BasedBardya42) January 10, 2025

Ewakuacji podlegały nie tylko rejony bezpośrednio zagrożone pożarem, ale prewencyjnie również te pobliskie. Nie oznacza to jednak, iż nagle całe miasto oraz okoliczne miejscowości powinny zostać opuszczone. O zmianach sytuacji - w tym konieczności ewakuacji - mieszkańcy są tam informowani na bieżąco przez lokalny alert.

Mieszkańcy Los Angeles wściekli z powodu alertu. "To była wielka panika"

Ten niestety nie zadziałał jednak prawidłowo, bowiem 9 stycznia po południu miliony osób otrzymały na swoje telefony ostrzeżenie o ewakuacji. Mogło to wywołać nie tylko zbędną panikę, ale i korki na ulicach, a w efekcie problemy z przedostaniem się do bezpieczniejszych stref dla tych, którzy faktycznie musieli ciekać ze swoich domów.

ZOBACZ: Policja w Los Angeles zatrzymała mężczyznę. Miał mieć miotacz ognia

Jak przyznała Janice Hahn, członkini rady nadzorczej hrabstwa Los Angeles, wiadomości zostały wysłane przez pomyłkę. - To była ogromna panika, którą obserwowałam tu i teraz - mówiła w rozmowie z BBC Rebecca Alvarez-Petit, która w chwili otrzymania wiadomości prowadziła służbową rozmowę. Treść otrzymanego przez nią komunikatu brzmiała następująco: "W Twojej okolicy wydano OSTRZEŻENIE o EWAKUACJI".

USA. Wielkie pożary w Los Angeles. Nie żyje co najmniej 10 osób

Po zapoznaniu się z wiadomością kobieta oraz jej koledzy z pracy - którzy również otrzymali komunikat - próbowali sprawdzić, czy faktycznie coś bezpośrednio im zagraża. Natychmiastowa ulga przyszła chwilę potem - w postaci poprawionego alertu, który kazał im zignorować poprzednie ostrzeżenie.

ZOBACZ: Posiadłości gwiazd w ogniu. Dom w Los Angeles straciła m.in. Paris Hilton


Rebecca wspomniała o złości, jaką odczuli wówczas mieszkańcy hrabstwa. - Wszyscy zdenerwowani siedzimy przy naszych telefonach, wpatrując się w telewizor albo włączając radio - próbując być jak najlepiej poinformowanym, ponieważ nie było dobrego systemu - relacjonowała mieszkanka zachodniego Los Angeles, dodając, iż całe zdarzenie było niczym ponury żart.

Przypomnijmy: co najmniej 10 osób zginęło w ostatnich pożarach w stanie Kalifornia, którego częścią jest hrabstwo Los Angeles. Ewakuację nakazano tam ponad 180 tys. ludzi, a ogień strawił tysiące budynków na obszarze ok. 120 km kw. To powierzchnia równa San Francisco. Jak na razie, przyczyna najgorszych w historii Los Angeles, nie została dotąd ustalona.

Źródło: BBC

Idź do oryginalnego materiału