Tesla w ogniu. Fala protestów w Stanach Zjednoczonych i nie tylko

1 tydzień temu

Ostre demonstracje mają miejsce nie tylko w Stanach Zjednoczonych, bo także w Europie. Zwłaszcza we Włoszech, gdzie w Rzymie doszło do kolejnego groźnego pożaru.

Sensacyjne nagłówki o płonących samochodach elektrycznych pojawiające się w serwisach internetowych są pożywką dla oponentów tego typu pojazdów. Z mitami na temat wyjątkowej tendencji aut na prąd do palenia się eksperci rozprawiali się wielokrotnie, oznajmiając wprost, iż ryzyko pożarów nie jest większe niż w przypadku samochodów spalinowych. Główna różnica polega na tym, iż „elektryki” zwykle dłużej się gasi, a poszczególne modele to często nowe, drogie i efektowne auta. Temat jest zatem gorący i wielu ekscytuje. Tym razem jednak doniesienia o płonących Teslach dotyczyły zupełnie innego zjawiska…

Bunt mas przeciwko Elonowi Muskowi, który stoi za popularną marką, idzie coraz dalej i ma kolejne odsłony. Buńczuczność Muska i zażyłe relacje z Trumpem, a także roztaczanie absurdalnych i niebezpiecznych wizji na temat przyszłości nie tylko Stanów Zjednoczonych, ale i reszty świata, przynoszą mu potężne wizerunkowe problemy. Na ozdabianiu aut naklejkami z napisem: „Kupiłem ją, zanim Elon oszalał” przez ich właścicieli nie kończy się bojkotowanie jego produktów. Przez USA przetoczyła się fala demonstracji pod salonami samochodowymi marki. Działania nazwane „Tesla Takedown” zaplanowano przed wszystkimi placówkami firmy w całym kraju. Największe – w Nowym Jorku, Kalifornii i Teksasie – zgromadziły tłumy. Hasła o natychmiastowej dymisji należały do najdelikatniejszych. Inne to m.in.: „Trąb, jeżeli nienawidzisz Elona!”; „Faszystowski głupek”; „Deportować Muska w kosmos”. Nie brakowało też karykatur, choćby z całującymi się w usta szefem Tesli i… Władimirem Putinem. Niewzruszony 53-latek skomentował to krótko: – Tak zachowują się psychopaci.

Akcja w Stanach Zjednoczonych przyniosła ostrą reakcję w nieszanowanej i wyszydzanej przez Amerykanina Europie. Jak podaje CNN, z niedzieli na poniedziałek 31 marca o godzinie 4.30 nieznani sprawcy podpalili salon Tesli na przedmieściach Rzymu. Włoskie służby dotarły na miejsce, gdy było już za późno, żeby uratować płonące pojazdy i infrastrukturę. – Żywiołowi uległo siedemnaście nowych aut, ale na szczęście nie ucierpiał żaden człowiek, bowiem w środku nocy na terenie nie było żywej duszy – relacjonowały agencje prasowe. Trudno mówić o przypadku, ponieważ kilkanaście dni wcześniej w stolicy Włoch paliła się placówka z używanymi Teslami, zaś w Mediolanie doszło do aktów wandalizmu wobec salonów amerykańskiej marki, do których przyznali się aktywiści niekryjący się ze swoją walką z Muskiem. Ich śladem poszli protestujący na południu Francji, a w Berlinie fasadę i kilka aut stojących przed nowoczesnym salonem oblano niebieską niezmywalną farbą.

Zawsze pewnego siebie Elona Muska inne sprawy martwią jednak bardziej niż demonstracje przybierające coraz ostrzejsze formy. To lecące na łeb na szyję kursy akcji firmy i utrzymujące się spadki sprzedaży aut marki uchodzącej za niekwestionowanego potentata na rynku elektryków. Jak na palący się pod nogami grunt zareaguje nieprzewidywalny i chorobliwie ambitny biznesmen? Oby nie jak psychopata…

Idź do oryginalnego materiału