
Wrzesień 1939 roku
Wrzesień. Miał być ciepły, kwitnący
jak całe lato owego roku,
miał być złoty, miał być pachnący,
los mu poskąpił tego uroku.
Nie było zlotej polskiej jesieni,
nie było choćby babiego lata,
nie było z wolna żółknącej zieleni
i nadziei ginącej w zaświatach.
Nie było dzieci do szkół idących,
nie było zurawi krzykliwych,
nie było ognisk w polu płonących,
przy pługach oraczy leniwych.
Był wrzesień mroczny, czarny, płonący,
były bomby, pociski, granaty,
był huk samolotów trwożący
i złowieszczo grzmiące armaty.
Były miasta i wioski płonące,
były pola leżące odłogiem,
były całe oddziały ginące,
były matki płaczące przed progiem.
Walczyła Warszawa, walczył Modlin,
chociaż padło już Westerplatte,
najmłodszy syn chwytał karabin,
by walczyć razem ze starszym bratem.
Płonęly miasta, płonęły wioski.
lecz naród wciąż walczył uparcie,
płonęły serca z bólu i troski,
dziś oni stoją na wiecznej warcie.