Wspólna pielgrzymka strażaków na Górę świętej Anny

6 miesięcy temu

Wśród osób woj. małopolskiego, które przyciągnęła pielgrzymka strażaków na Górę świętej Anny, był pan Józef Mazur. Przyjechał z kolegami.

– Mamy w naszej diecezji pielgrzymkę strażaków – mówi pan Józef. – Ale na Górze św. Anny byliśmy już kilka razy. Mamy na Śląsku Opolskim kolegów. Strażacy nie tylko gaszą ogień. Robią wszystko. Biorą udział w akcjach ratowniczych przy wypadkach. Wciąż jeszcze zdejmujemy koty z drzew i wyłapujemy szerszenie. Zwłaszcza w szkołach i przedszkolach, jak jest zagrożenie.

– Na pielgrzymkę przyjechaliśmy, żeby przez wstawiennictwo św. Floriana prosić o łaski u Pana Boga. Żeby było tyle powrotów, co wyjazdów. To jest niebezpieczna praca. W dzień i w nocy. Nigdy nie ma pewności, czy się wróci. Jest o co Boga prosić. Widać, iż nas wysłuchuje, bo szczęśliwie wracamy – dodaje Jacek Słabik.

Pielgrzymka strażaków na Górę świętej Anny. „Strażak nie tylko ogień gasi”

Strażackimi weteranami są ogniomistrz Marian Bigas (PSP Strzelce Opolskie) oraz starszy ogniomistrz w stanie spoczynku Józef Matuszewski (PSP Prudnik).

– Poszedłem do jednostki ratowniczo-gaśniczej do Kędzierzyna-Koźla – wspomina pan Matuszewski. – Poprzednio byłem w zakładowej straży w zakładach „Frotex”. Strażacy byli płetwonurkami, mieliśmy grupę wysokościową, jednostkę chemiczną. Do wypadków też jeździliśmy. To była bardzo interesująca służba. Nie tylko ogień gasiliśmy. Ale przy wypadkach drogowych i zdarzeniach chemicznych byliśmy częściej.

– Nie jest łatwo, gdy trzeba wyciągać z auta ciężko rannego albo zwłoki – przyznaje pan Marian Bigas. – Ręce drżą. Ale trzeba nad sobą panować, żeby skutecznie pomóc.

– Zapomina się o wszystkim i wykonuje się polecenia przełożonych – dodaje Józef Matuszewski. – A przy poważniejszych wypadkach po akcji była możliwość rozmowy z psychologiem.

Pielgrzymka strażaków na Górę świętej Anny. „To jest pasja od dziecka”

Druh Tomasz Majcher jest czynnym strażakiem w OSP Grocholub w gminie Walce.

– Do straży chodziłem od dziecka, od podstawówki – przyznaje. – Brałem udział w zawodach strażackich. Dzisiaj przy straży trzyma nas tradycja i chęć uczestniczenia w życiu społecznym. Mamy poczucie, iż pomagamy ludziom, choć u nas nie ma aż tylu wyjazdów, co w większych miejscowościach. Gasimy miejscowe pożary, ale też pomagamy przy różnych lokalnych przedsięwzięciach i imprezach. Modlimy się tu o zdrowie i o szczęśliwy powrót z wszystkich wyjazdów.

Witając strażaków, gwardian klasztoru, o. Jonasz przypomniał napis znajdujący się na wielu strażackich sztandarach: „Bogu na chwałę, ludziom na ratunek”.

– Św. Florian to jest patron na dzisiejsze czasy – mówił. – On pokazuje, iż można żyć i można realizować swoje powołanie i pasję, pozostając wiernym Panu Bogu. On nie poszedł na układ ze światem. Oddał życie dla Chrystusa. Wasze życie też jest niełatwe. Ale myślę, iż my mieszkańcy regionu spośród wszystkich grup noszących mundury, do was mamy największe zaufanie. Zapracowaliście sobie na to swoją postawą i służbą. Wy pokazujecie, iż warto służyć.

Gaście ogień pożarów, rozpalajcie ogień wiary

Liturgii przewodniczył bp Waldemar Musioł. Wśród uczestników koncelebry był ks. Tomasz Józkowicz, kapelan strażaków w diecezji opolskiej.

– Druhny i druhowie jesteście formacją budzącą od dzieciństwa mój głęboki szacunek i podziw – mówił w kazaniu ks. biskup Waldemar Musioł. – Przenoszę się pamięcią do mojej rodzinnej miejscowości. Już jako dziecko słyszałem najpierw złowieszczy sygnał syreny alarmowej w naszej remizie. A zaraz potem z wypiekami na twarzy obserwowałem pośpiech, z jakim ochotnicy biegli albo jechali, mijając mój rodzinny dom. Na dźwięk ruszającego do akcji wozu strażackiego modliliśmy się w domu. O powodzenie akcji gaśniczej oraz za tych, którzy zostali dotknięci dramatem pożaru. Patrząc na was, czuję wzruszenie i tamten dziecięcy podziw. I dzisiejszą dojrzałą wdzięczność, którą chcę w imieniu Kościoła i społeczeństwa dumnie wyrazić publicznie.

Biskup nawiązał do uroczystości Wniebowstąpienia.

– Wstępujący do nieba Jezus nie tylko przekonuje nas, iż my po śmierci też będziemy żyli, ale też pokazuje nam cel naszego życia. Naszym celem jest już nie tylko wieczność. Naszym celem jest niebo. Jezus wielokrotnie nas o tym zapewniał, iż jest tam mieszkań wiele. Pytam siebie i was: Czy wpatrujesz się w niebo. Jako w cel twojej ziemskiej wędrówki. Czy w niebie widzisz przyszłość twoją i tych, z którymi połączyło cię życie, zwłaszcza należących do młodego pokolenia.

Biskup Musioł zachęcał strażaków, by gasząc ogień pożarów, równocześnie rozpalali w swoich sercach ogień wiary, korzystając z łaski Bożej. By starali się o dobro i o wierność Ewangelii w codziennym życiu.

– Niech ten płomień w waszych sercach płonie – apelował. – Bo jeżeli płonie to oznacza, iż jesteśmy na drodze do nieba.

Idź do oryginalnego materiału