Poniżej rozmowa, która mówi o tym, iż nabyte w dzieciństwie pasje potrafią pozostać z nami na lata. Czasami na całe życie. Tak jest w przypadku mieszkańca Powidza – Damiana Andrzejewskiego, który jako dziecko zaczytywał się w dostępnych na tamten czas komiksach. Dziś sam jest komiksowym twórcą. A jego komiks znajdziemy w na półkach Biblioteki Publicznej Gminy Powidz.
Od czego się zaczęło i dlaczego komiks jest Twoją formą wyrazu?
– Na razie tylko komiks, ale mam plany na przyszłość. Od dzieciaka zaczytywałem się w komiksach – czy to czasopisma od rodziców, czy to, co było w Bibliotece Publicznej w Powidzu. Zwłaszcza w bibliotece, bo oprócz klasyków dla dzieci pokroju Gigant z Kaczorem Donaldem, to również były też komiksy o tematyce superbohaterskiej. Od tamtej pory również byłem niejako otaczany przez kreskę komiksową na różnej maści opakowaniach gier komputerowych czy, jakimś cudem, komiksach dołączanych do czasopism o grach. Przez taki zlot zdarzeń na pograniczu szkoły podstawowej i gimnazjum zacząłem tworzyć własne komiksy ołówkami na kartce papieru. Po gimnazjum na dobre się rozkręciłem z komiksem i ta żądza tworzenia własnych historii pozostała po dziś dzień.
To trudna sztuka?
– Robiąc to w pojedynkę – na pewno. Same rysunki nie wystarczą, bo trzeba jeszcze dobrze je razem ułożyć tak, żeby tworzyły historię, do której ludzie zechcą czytać i wracać do niej. Będąc samemu, szczególnie w komiksie niezależnym, trzeba również ogarnąć promowanie swojej twórczości czy kwestię druku. Na szczęście z czasem robi się to łatwiejsze.
O czym najchętniej rysujesz? Masz jakiegoś wykreowanego bohatera?
– przez cały czas najczęściej rysuję superbohaterów, ale ostatnio mieszam również z innymi motywami czy gatunkami – mniej lub bardziej mrocznymi. Na przykład mój obecny projekt. Tam mimo swoich niezwykłych mocy „rycerze z kosmosu” muszą stawić czoła własnym problemom, z pomocą innych i/lub samemu. Dołożyłem do tego inspiracje słowiańskie z domieszką science fiction czy fantasy i bum! Tak powstał w ogromnym skrócie „Czarny Rycerz Grom”. Mam również masę innych pomysłów, ale na razie skupiam się właśnie na Gromie i jego gromadce przyjaciół – pragnę tę akurat fabułę doprowadzić do końca, a jeszcze ma daleko (i z wybojami).
Skąd pomysł na taką historię?
– Od zawsze chciałem opowiedzieć superbohatera, który nie tylko pomaga, ale i musi sobie pomóc (taki „połamany” bohater). Ale to się rozpędziło po tym, jak stworzyłem swój obraz do konkursu Domu Kultury w Powidzu pt. „Czas SUPERBOHATERÓW – kim są i jak wyglądają w XXI w.”. W moim rozumowaniu w tej chwili superbohaterów znajdziemy w strażakach, lekarzach, prawnikach czy żołnierzach. Wpadła mi myśl, iż ktoś mógłby mieć do nich taki sam szacunek. Ba, iż strażak to jego ojciec. A potem „co by było, gdyby taki dzieciak jeszcze STRACIŁ za młodu takiego ojca”? No i od tego się zaczęło.
Czyli niejako Dom Kultury w Powidzu dał podwaliny temu, co teraz robisz? W jakimś sensie?
– Sam konkurs niejako dał mi do myślenia co w ogóle rozumiemy pod nazwą superbohatera. Dzięki temu konkursowi wyrobiłem coś inspirującego. Na tyle, iż sama praca mnie również zainspirowała, więc mam za co dziękować Domu Kultury w Powidzu. Bez tego historia Groma byłaby ZUPEŁNIE inna.
A czym się inspirujesz podczas tworzenia komiksu?
– Jakimś cudem trafiły mi dzieła z Japonii, gdzie niektóre komiksy, czy seriale animowane mimo swojego kierunku artystycznego zahaczają o dość osobiste, jeżeli nie ciężkie tematy. Taka seria Evangelion, mimo iż na pierwszy rzut oka wydaje się typową bajką z kraju kwitnącej wiśni (dzieciaki walczą w wielkich robotach z przybyszami z kosmosu), to wchodząc wgłąb w fabuły ukazuje się grupa ludzi zmagających się z własnymi kompleksami i przeszłością. Kreską też trochę do nich nawiązuję – ile razy usłyszałem, iż stylistycznie stoję pomiędzy komiksem z Ameryki, a komiksem z Japonii. w tej chwili nadganiam polską strefę komiksową i postawiłem na podium dwa z nich. Webkomiks Baśń o Nieludzkim autorstwa Rysacza to pięknie ukazany kryminał pokroju supernatural z morzem symboliki. Zaś Astronom autorstwa Jacka Frąsia, to słusznie nagrodzony komiks korzystający garściami ze swojej tematyki – gdyby Kopernik był w PRLu. Zaś poza sceną polską – Berserk autorstwa zmarłego Kentaro Miura. Wybuchowa mieszanka brutalnego, mrocznego świata średniowiecznego fantasy z chwilami lepszego, milszego jutra.
Podziel się, jak zdobywałeś rysunkowe szlify? Jak tworzy się komiksy? Z ołówkiem w ręku, czy już w komputerze?
– Szlify rysunkowe zaczęły się od rysowania ołówkiem na papierze. Rysowanie na komputerze ciężko mi szło, ale od kiedy dostałem tablet graficzny jako nastolatek, to powoli się wypierało, aż do momentu, gdzie Grom jest już w większości rysowany cyfrowo dzięki całej gamy tabletów z rysikiem. U mnie sam komiks również zaczyna się w ogóle od zarysu fabuły i dopracowania jej postaci. Dopiero potem dochodzą scenariusze, dialogi i nanoszenie to na papier – rysowanie. Często okazywało się, iż lepiej nad tym pomyśleć przez chwilę zanim weźmie się ołówek czy rysik i rysując „na żywca”.
A co do strażaków… inspirowałeś się np. miejscowymi jednostkami OSP?
– Sam zawód strażaka niejako mnie zainspirował do tego. Zawód, w którym niejako obowiązkiem jest ratowanie ludzi czy mienia. Czy to ratowania ludzi z klęsk żywiołowych, czy wypadków, a choćby z błędów innych ludzi. Codziennie ryzykują swoje życie, by uratować innych.
Czy przy tworzeniu komiksu też się wykonuje research, jak przy tworzeniu książki fabularnej lub reportażu?
– Rzecz jasna też robię. Musiałem się trochę naszukać, by na przykład nie sknocić legend słowiańskich tylko dlatego, iż nazwałem ich imionami moich rycerzy z kosmosu. Głównie operowałem na źródłach podanych w internecie czy rzeczy, co mi przyjaciele bardziej oswojeni z tematem wyjaśnili czy rzeczy, co pamiętam z czasów szkolnych.
Jak długo zajmujesz się już tworzeniem komiksów?
– Jako amatorski twórca zajmuję się już niejako od 2003 roku, wliczając to mój pierwszy projekt do szuflady. A bodajże od 2008 – 2009 zacząłem to również zamieszczać na portalach społecznościowych.
Na co dzień jednak zajmujesz się grafiką.
A, tak! w tej chwili z zawodu jestem grafikiem komputerowym i często stosuję nabytą wiedzę praktyczną w tej dziedzinie – czy to w przekroju katalogów, czy właśnie w logach.
Wspominałeś wcześniej o planach dotyczących komiksu. Zdradzisz o co chodzi dokładnie?
– Ooo, tak! Na bank dopieszczę kolejne rozdziały do druku, a potem w tomiki po kilka rozdziałów. Niedługo będę miał premierę pojedynczego komiksu osadzonego w tym samym świecie – i tak jak pierwszy przerobiony rozdział Gromu trafi do Biblioteki Publicznej w Powidzu. A wersja online ewentualnie dostanie własną stronę. No i po Gromie też mam inne powieści do opowiedzenia w kadrach komiksu, ale później nadejdzie na nie pora – dopiero opowiedziałem jedną czwartą historii Groma!
Jako twórca i miłośnik komiksów – jakie masz marzenia?
– Żeby komiksy były równie popularne w Polsce co filmy, czy seriale. A także by przesąd, iż „komiks jest tylko dla dzieci” poszedł w zapomnienie. Z takim myśleniem Astronom czy Grom by nie powstał.