Paweł miał 25 lat i z niczego nie był tak dumny, jak z bycia strażakiem. Jednostka OSP w Białym Dunajcu była jego drugim domem. W sierpniu zeszłego roku w remizie uruchomiony został łańcuch wydarzeń, który doprowadził do tragedii. Sześć miesięcy później winnych śmierci mężczyzny dalej nie ma. — Jak to możliwe? — pyta matka, ocierając łzy. — Była zbrodnia, to i kara jakaś powinna być — dodaje, łkając.