Według ustaleń prokuratury, ekipa, która wykonywała przyłącza gazowe do budynków przy ul. 1 Maja w Ścinawie, uszkodziła biegnący w ziemi kabel energetyczny. Po zerwaniu zewnętrznej izolacji wytworzył się łuk elektryczny, który nadtopił rurę sieci gazowej. Doszło do niekontrolowanego wycieku gazu ziemnego, który w końcu osiągnął takie stężenie, iż wystarczyła iskra z przełącznika na klatce schodowej, by doszło do wybuchu. O spowodowanie katastrofy oskarżeni są kierownik robót Dawid K. oraz brygadzista Ilia Ch. Obaj nie przyznają się do winy. Grozi im do 8 lat więzienia.
Podczas poniedziałkowej rozprawy sąd wysłuchał zeznań m.in. dwóch braci z sąsiedniego budynku i mechanika mającego nieopodal warsztat. Oni pierwsi pospieszyli na pomoc uwięzionym w budynku lokatorom,
- Frontowa ściana kamienicy już nie istniała. Wybuch zmiótł też częściowo poszycie dachowe od strony ul. 1 Maja - opowiadał mechanik. - Nie można było wejść przez klatkę scho