Ktoś wyrzucił na przystanku w Warszawie trumnę. Nie to było jednak w tym najdziwniejsze

1 tydzień temu
Spacerując ulicami miast i nie tylko, możemy natrafić na różne "wystawki". Zwykle ludzie w ten sposób pozbywają się starych mebli, bo może komuś się jeszcze przydadzą. W Warszawie ktoś dla odmiany porzucił na przystanku prawdziwą trumnę. I do tego nie była pusta w środku.


Zarząd Oczyszczania Miasta Warszawa podzielił się parę dni temu przeglądem najbardziej niezwykłych znalezisk ze swojej działalności. Na co dzień kontrolerzy sprawdzają, jak zarządcy terenów wywiązują się z obowiązku utrzymania czystości, więc siłą rzeczy napotykają nieraz przedziwne rzeczy, których pozbywają się mieszkańcy.

"Z przedmiotów pozostawionych na chodnikach i przystankach dałoby się umeblować niejedno mieszkanie. Były wśród nich fotele i kanapy, skrzydło drzwi oraz sprzęty AGD takie jak pralka, terma czy zamrażarka. Nie zabrakło też dodatków do wnętrz – dywanów i wykładzin, materacy czy kołder" – czytamy na stronie ZOM.

Chyba najbardziej tajemnicze odkrycia, to te zauważone na przystankach. O ile wyrzucenie kołdry na śmietniku raczej nie dziwi (choć od tego roku są nowe zasady dotyczące m.in. tekstyliów), o tyle zobaczenie czegoś takiego na ławeczce pod wiatą rodzi szereg pytań, na które niestety nie znamy odpowiedzi.

Trumna kremacyjna na przystanku w Warszawie. W środku był manekin


Chyba nic jednak nie przebije trumny, którą ktoś porzucił na Woli, a konkretnie na przystanku autobusowym Szymańskiego 02. To nie była zwykła trumna, ale trumna kremacyjna. Różni się od tych tradycyjnych, bo nie ma lakieru, zdobień i elementów, bo pali się ją wraz ze zmarłym w piecu. Jej średni koszt to ok. 500 zł.

Sam widok musiał być upiorny, a do tego w środku był manekin. Podejrzewam, iż pracownik, który ją otworzył musiał dostać mikro-zawału serca. Nie znamy historii tej trumny, ale możliwe, iż ktoś np. zrobił drogi żarcik lub pozbywał się eksponatu z planu filmowego czy teatru. I miało to miejsce parę miesięcy temu, sądząc po zazielenionej okolicy.

Kontrolerzy czasem napotykają też na znaleziska, które noszą znamiona wandalizmu lub stwarzają zagrożenie np. hulajnogi i rowery miejskie na wiatach, czy rozbite szyby przystanków. Wtedy do akcji wkraczają grupy interwencyjnego sprzątania. Ponadto przez całą dobę działa też Pogotowie Porządkowe ZOM, które zajmuje się niebezpiecznymi znaleziskami np. wyciekami z samochodów lub pozostałościami po wypadkach.

ZOM przypomina też, iż "odpady wielkogabarytowe, jak meble czy materace, zużyte urządzenia RTV i AGD, a także pozostałości po remoncie można oddawać do PSZOK-ów, a także mobilnych punktów selektywnej zbiórki. W wyznaczonych terminach są również odbierane przez operatorów, którzy obsługują przydomowe śmietniki".

Jeśli widzimy też miejsce, które wymaga posprzątania, to w Warszawie można je zgłosić pod numerem telefonu 19115. Namiary na taką usługę w innych miastach znajdziemy na stronach urzędów i gminy np. wydziałów gospodarki komunalnej.

Idź do oryginalnego materiału