Ratusz w Poznaniu. Najpiękniejsza budowla renesansowa na północ od Alp

8 miesięcy temu

Gdy dnia 23 kwietnia 1253 roku książęta Przemysł I i Bolesław Pobożny podpisali akt lokacyjny, który zapoczątkował rozwój miasta na terenie Starego Rynku powstała konieczność wybudowania siedziby władz miejskich i dlatego na Rynku powstał ratusz.

Ratusz wybudowano prawdopodobnie na przełomie XIII i XIV wieku. Pierwsza wzmianka o Domus consulum, czyli o domu rady miejskiej pochodzi z roku 1310. Do dzisiaj zachowały się mury gotyckie pierwszego ratusza, choć niekoniecznie w swoich pierwotnych formach.

Ratusz w formach gotyckich dotrwał do wieku XVI, kiedy to spłonął podczas pożaru w 1536 roku. Ponieważ był to okres świetności miasta powstała koncepcja przebudowy ratusza. Sprowadzono włoskiego architekta Jana Baptystę di Quadro z Lugano, z okręgu Como, i w maju 1550 roku zawarto z nim kontrakt na przebudowę ratusza. W kontrakcie zostało dokładnie opisane, jak rajcy miejscy wyobrażają sobie ratusz po przebudowie.

Ratusz renesansowy

Oprócz rozbudowy ratusz zostaje ozdobiony bogatą ornamentacją, a przede wszystkim ozdobiony pięknymi loggiami.

Najpiękniejsza sala ratusza to Wielka Sień, zwana również Salą Wielką. Natomiast obrady rady odbywały się w sąsiedniej sali – Sali Królewskiej. Wielka Sień była reprezentacyjnym miejscem – ikonografia nawiązywała do pewnych symboli, które miały wskazywać na wielkość miasta i na wielkość Rzeczpospolitej.

Przebudowany przez di Quadra ratusz posiadał piękną wieżę, która przetrwała do roku 1675, kiedy to runęła w wyniku wielkiego huraganu. W 1690 roku zostaje odbudowana jako najwyższa i najpiękniejsza wieża w historii ratusza. Miała wysokość około 90 metrów, a na jej szczycie znajdowała się wielka pozłacana kula. Ta wieża przetrwała niezbyt długo, bo po 35 latach zawaliła się znowu z powodu burzy i silnego wiatru i przez długie lata nie była odbudowywana, gdyż był to okres wojny północnej.

Odbudowa wieży i uszkodzonego ratusza nastąpiła dopiero po roku 1780, nadano mu wtedy styl klasycystyczny. Zawieszono wtedy na wieży orła. Ratusz w stylu klasycystycznym przetrwał do czasu II wojny światowej.

Orzeł na ratuszowej wieży

Zawieszenia orła na wieży ratusza dokonał szwajcar z pochodzenia Jakób Brang. Gdy skończył, wzniósł 12 toastów, po każdym zrzucając na płytę rynku opróżniony kielich. Trzy z nich się nie zbiły, co wtedy, odwrotnie niż dzisiaj, uważano za dobry znak. Ocalały te wzniesione za pomyślność Rzeczpospolitej, magistratu i mieszkańców Poznania. Działo się to przy akompaniamencie salw armatnich, a zgromadzony na dole tłum głośno wiwatował.

Po wzniesieniu wszystkich toastów wygłosił jeszcze okolicznościową mowę. Źródła niestety nie podają, jak udało mu się zejść po wychyleniu tych 12 kielichów. Orzeł waży około 80 kilo, jest wysoki na 1,8 metra, a jego i skrzydła mają rozpiętość ponad 2 metry.

Podczas walk o wyzwolenie Poznania niemal 80 procent obiektów na Starym Rynku zostało zniszczonych. Ratusz spłonął tylko do wysokości I piętra, a do jego uratowania przyczynił się woźny miejski Józef Jóźwiak, który jeszcze w czasie działań wojennych przystąpił do gaszenia pożaru. Dzięki jego postawie ocalała od zniszczeń najcenniejsza część ratusza – pierwsze piętro.

Odbudowa trwała do roku 1954, ale w 1947 roku została już odnowiona wieża i 27 grudnia ponownie zawieszono na wieży orła.

Tym co przyciąga turystów i poznaniaków punktualnie o godz. 12.00 pod ratusz, są poznańskie koziołki, które trykają się nad zegarem. Pierwszy zegar pochodził z roku 1541, a jego autorem był Bartłomiej Wolf z Gubina. A skąd ten pomysł z koziołkami? Posłuchajcie, co mówi legenda.

Legenda o koziołkach

W piwnicach ratuszowych było kiedyś więzienie. W małej izdebce mieściła się izba tortur, ale później przeznaczenie izby zmieniło się na winiarnię. Wejście do niej było bezpośrednio ze Starego Rynku.
Na rynku często odbywały się targi. W czasie takiego targu chłop ze wsi Jeżyce przyprowadził dwa kozły na sprzedaż, ale ponieważ pogoda był fatalna, przywiązał kozły przy studzience i poszedł do piwnic, aby się ogrzać.
Jednak psotni żacy postanowili mu spłatać figla. Zabrali koziołki, weszli z nimi na dach ratuszowy i tam je zostawili. Kozły z dachu spaść nie mogły, bo dach miał spad ku środkowi. Było jednak widać, jak się trykają i bodą, stąd zaczęli się gromadzić mieszczanie i oglądać trykające na ratuszu koziołki.
Mimo złej pogody gawiedzi było sporo, ale nagle ktoś zauważył, iż z dachu ratuszowego wydobywa się dym i zaczyna się pożar, który zaprószyły iskry z komina. Ściągnięto kozły i przystąpiono do gaszenia, a ponieważ przyczyną uratowania ratusza od pożaru były brykające koziołki na pamiątkę tego wydarzenia wmontowano w mechanizm zegara ratuszowego z koziołkami.

Podczas gdy nad zegarem bodą się koziołki, z wieży ratusza odgrywany jest hejnał. Związana jest z nim legenda o uratowaniu miasta przez króla kruków. Ponoć to właśnie na pamiątkę tego wydarzenia odgrywany jest hejnał.

Legenda o hejnale z wieży ratuszowej

Na wieży ratuszowej zawsze urzędował strażnik miejski, po to, by przypatrywać się czy w mieście nie wybuchają zamieszki, czy nie ma pożaru, a także doglądał, jaki jest stan miasta. Jeden ze strażników zabierał ze sobą na służbę na wieży swojego syna.
Pewnego razu, kiedy chłopiec był na balkonie wieży ratuszowej, spadł tam ptak ze złamanym skrzydłem. Chłopczyk zajął się ptakiem, a kiedy ten już wydobrzał, wypuścił go, jednak ptak przed odlotem zamienił się w karzełka w purpurze, dał mu srebrną trąbkę i powiedział:
– Ilekroć znajdziesz się w potrzebie, zatrąb w cztery strony świata, jestem królem kruków, kawek i wron i przyjdę ci z pomocą. Chłopiec schował srebrną trąbkę i po pewnym czasie o niej zapomniał, ale kiedyś bawiąc się znowu w czasie służby ojca na ratuszowej wieży, zauważył, iż w tumanach kurzu jakieś wojska zbliżają się do miasta.
Znajdowały się one już bardzo blisko, na przedpolach murów miejskich, a więc za późno było na skrzyknięcie wszystkich mieszczan do obrony miasta. Chłopiec na szczęście przypomniał sobie o srebrnej trąbce, wyciągnął ją i zatrąbił w cztery strony świata.
Zleciały się całe chmary kruków, kawek i wron, które ruszyły na wojska nieprzyjacielskie, które przestraszone ogromem ptactwa, powstrzymało swoje zapędy na zdobycie miasta, a mieszczanie w tym czasie zdołali się skrzyknąć, wypaść na mury i rozbić nieprzyjaciół.
Dzięki srebrnej trąbce miasto ocalało przed najazdem, ale w czasie zamieszania i bitwy, srebrna trąbka zginęła i dzisiaj już nie można wezwać na pomoc króla kruków.

Powstał natomiast zwyczaj trąbienia hejnału z wieży ratuszowej. Natomiast ratusz w Poznaniu jest dzisiaj uważany za najpiękniejszą budowlę renesansową na północ od Alp.

Podobne artykuły:

Idź do oryginalnego materiału